5. INDYWIDUALNA JAKOŚĆ ŻYCIA Janusz Czapiński Jakość życia bywa mierzona na wiele sposobów. Generalnie wyróżnić można wskaźniki obiektywne i subiektywne. Wskaźniki obiektywne obejmują warunki życia całych zbiorowości (np. stopa samobójstw, poziom zanieczyszczenia środowiska, dynamika PKB, telefonizacja i in.) lub warunki życia poszczególnych osób (materialne, zdrowotne, społeczne) odniesione do społecznie uzgodnionych kryteriów wartościowania: dobre-złe, lepsze-gorsze, pożądane-niepożądane, pozytywne-negatywne. W tym ujęciu uznanie ubóstwa za stan społecznie nieakceptowany a zamożności za stan pożądany równoznaczne jest z orzekaniem o jakości życia osób i gospodarstw domowych lokujących się w różnych punktach na wartościującej skali dochodów i zasobności materialnej. W ujęciu subiektywnym, przyjętym w tym projekcie badawczym, jakość życia odnosi się do miar subiektywnych, czyli indywidualnych kryteriów wartościowania. Obejmuje oceny całego życia i poszczególnych jego aspektów, doświadczane indywidualnie wydarzenia stresowe i problemy z adaptacją psychiczną, system wartości oraz inne cechy osobowości (np. samoocena) warunkujące postawę wobec życia, aktywność życiową i zdolność przystosowania się do zmiany społecznej. W badaniu starano się uwzględnić możliwie szerokie spektrum wskaźników subiektywnie rozumianej jakości życia. Chodziło przy tym nie tylko o pokazanie ich rozkładu w przekroju różnych kategorii społecznych, ale także o głębszą analizę ich związków z różnymi obiektywnymi wyznacznikami warunków życia po to, aby uzyskać odpowiedź na dwa pytania: (1) czy polska dusza jest w dalszym ciągu równie silnie uziemiona jak w latach dziewięćdziesiątych i w 2000 r. (Czapiński, 1994, 1998, w druku), tzn. czy dobrostan psychiczny Polaków ciągle zależy w dużo większym stopniu niż w innych społeczeństwach od "twardych" wyznaczników warunków życia, oraz (2) z jakimi obiektywnymi wyznacznikami jest on przede wszystkim związany, tzn. jakie cechy obiektywnej sytuacji życiowej pozwalają wyjaśniać zróżnicowanie respondentów pod względem ich dobrostanu psychicznego (klasyczne pytanie o źródła szczęścia czy o charakterystykę osoby szczęśliwej). W załączniku 3 przedstawione zostały rozkłady różnych wskaźników jakości życia w przekroju kilku podstawowych kategorii społeczno-demograficznych: płci, wieku (w podziale na 6 przedziałów - do 24 lat, 25-34 lata, 35-44 lata, 45-59 lat, 60-64 lata, 65 i więcej lat), miejsca zamieszkania według klasy miejscowości (6 klas - miasta ponad 500 tys. mieszkańców, miasta 200-500 tys., miasta 100-200 tys., miasta 20-100 tys., miasta poniżej 20 tys. mieszkańców i wieś) i według podziału wojewódzkiego, poziomu wykształcenia (podstawowe i niższe, zasadnicze zawodowe, średnie, wyższe z policealnym), dochodu na osobę w gospodarstwie domowym (dolne 25% respondentów, środkowe 50% i górne 25%) oraz statusu społeczno-zawodowego (pracownicy sektora publicznego, pracownicy sektora prywatnego, prywatni przedsiębiorcy, rolnicy, renciści, emeryci, uczniowie i studenci, bezrobotni, inni niepracujący poza bezrobotnymi, uczniami i studentami, rencistami i emerytami). Same rozkłady nie są jednak wystarczającą podstawą do mówienia o zależnościach między usytuowaniem jednostki w strukturze społecznej czy - szerzej - obiektywnymi wyznacznikami warunków życia a subiektywnymi ocenami jakości życia. Po pierwsze dlatego, że nie każda różnica w częstości odpowiedzi między dwiema wybranymi grupami respondentów jest istotna statystycznie, tzn. pozwala orzekać z niewielkim prawdopodobieństwem błędu (najczęściej przyjmuje się jako maksymalny błąd 5%) o rzeczywistej różnicy między takimiż grupami w całej populacji. Aby oszacować istotność różnic, trzeba wykonać pewne testy statystyczne. W omówieniu poszczególnych wyników skoncentrujemy się na tych różnicach zatem, które w testach statystycznych zyskały odpowiednią wiarygodność. Na tym jednak nie koniec kłopotów z interpretacją zależności, nawet tych, które potwierdzone zostały testami statystycznymi. Niektóre wyznaczniki warunków życia mogą być wzajemnie ze sobą skorelowane (np. wiek z dochodami czy poziomem wykształceniem). Jeśli zatem stwierdzimy istotne statystycznie różnice w zakresie np. poczucia szczęścia między różnymi grupami wiekowymi a także między osobami o odmiennym poziomie wykształcenia, to zrodzi się pytanie, czy czynnikiem rzeczywiście różnicującym poczucie szczęścia jest raczej wiek, czy raczej wykształcenie. Aby stwierdzić, który z czynników jest odpowiedzialny za zróżnicowanie jakości życia, a który odpowiedzialny jest tylko pozornie, poprzez swój związek z czynnikiem rzeczywiście odpowiedzialnym, musimy w analizach statystycznych pójść jeszcze dalej, stosując bardziej zaawansowane techniki wielozmiennowe, takie np. jak analiza wariancji czy analiza regresji. Za chwilę przekonamy się, jak ten typ analiz może zmienić, nieraz dość zasadniczo, obraz zależności wyłaniający się z surowych rozkładów i dwuzmiennowych technik statystycznych. Oczywiście te badania nie są w stanie odkryć wszystkich rzeczywistych źródeł dobrostanu psychicznego. Będziemy wszak starali się oddzielić te, które pozornie zdają się warunkować jakość życia Polaków, od tych, które są rzeczywistymi, a w każdym razie bardziej bezpośrednimi i znaczącymi jej wyznacznikami. W tym celu wykonano analizy regresji wielokrotnej dla poszczególnych wskaźników dobrostanu, przyjmując jako obiektywne wyznaczniki warunków życia 21 zmiennych (predyktorów): wiek, liczbę przyjaciół, małżeństwo (czy respondent pozostaje w związku małżeńskim), dochód na osobę w gospodarstwie domowym, bezrobocie (czy respondent ma status bezrobotnego), płeć, praktyki religijne (ile razy w miesiącu respondent bierze udział w nabożeństwach lub innych spotkaniach o charakterze religijnym), nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, narkotyzowanie się, poziom wykształcenia, dzieci na utrzymaniu (czy respondent ma dzieci na utrzymaniu), klasa miejscowości zamieszkania (miasta różnej wielkości i wieś), warunki mieszkaniowe, praca najemna w sektorze prywatnym, praca w sektorze publicznym, bycie przedsiębiorcą, bycie emerytem, bycie rencistą, bycie rolnikiem, bycie innym niż bezrobotny, uczeń, emeryt czy rencista niepracującym
5.1. Ogólny dobrostan psychiczny Janusz Czapiński Rodzaj stosowanych do pomiaru dobrostanu psychicznego miar zależy w dużej mierze od przyjętej koncepcji dobrostanu. Zazwyczaj (por. Veenhoven, 1994) wyróżnia się dwa zasadnicze wymiary dobrostanu: emocjonalny (bilans doświadczeń emocjonalnych - bieżących lub z dłuższego okresu czasu) oraz poznawczy (oceny wartościujące dotyczące własnego życia - obecnego, przeszłego i przyszłego). W tym projekcie zrezygnowano z aspektu czysto emocjonalnego, Najbliższym mu wskaźnikiem jest czterostopniowa skala poczucia szczęścia (zał. 1, pyt. 406 ). Także skala symptomów depresji psychicznej (pyt. 57) zawiera pozycje mierzące stan emocji, a ściślej nastrój i motywację. Wymiar poznawczy dobrostanu mierzono za pomocą dwóch skal: oceny całego dotychczasowego życia (pyt. 3) oraz oceny minionego roku (pyt. 68). Badano też, jaki okres w życiu jest w odczuciu respondenta jego najszczęśliwszym okresem. W tym celu posłużono się "linijką" czasu, zaczynającą się od 1945 r. a kończącą na dacie badania, czyli roku 2003). Dodatkowo, zgodnie z "cebulową teorią szczęścia" (Czapiński, 1991, 2001) uwzględniono dwa wskaźniki innego jeszcze, głębszego od dwu poprzednich, wymiaru dobrostanu - woli życia (skłonności samobójcze - pyt. 43 i pragnienie życia - pyt. 56), warunkującego w dłuższym horyzoncie czasowym odporność człowieka na sytuacyjne pogorszenie kondycji psychicznej. Większość wskaźników ogólnego dobrostanu psychicznego miała postać prostych skal jednopytaniowych. Wyjątek stanowi skala depresji psychicznej, złożona z 7 pozycji-symptomów (pyt. 57), zapożyczona ze znanego i często w badaniach psychologicznych i epidemiologicznych stosowanego 21-pytaniowego Becka Inwentarza Depresji (Beck i in., 1961). Wybór tych właśnie pozycji podyktowany był względami psychometrycznymi: w poprzednich badaniach wykazały one najsilniejszy związek z obiektywnymi wyznacznikami warunków życia (zwłaszcza z wiekiem - por. Czapiński, 1994, 1998). Wskaźnikiem depresji była suma odpowiedzi na wszystkie siedem pytań. Wskaźnik depresji traktować można jako miarę stopnia nieprzystosowania psychicznego, odzwierciedlającą nieskuteczność radzenia sobie z problemami czy stresem życiowym. W żadnym wypadku nie należy wskaźników opartych na tej skali odczytywać jako diagnozy poziomu klinicznych zaburzeń depresyjnych w wymiarze populacji7 . 6 Wszystkie numery pytań w rozdziale 5 odnoszą się do kwestionariusza indywidualnego oznaczonego część II w załączniku.1 5.1.1. Dane dla całej próby z 2003 r. We wszystkich poniższych analizach jakości życia uwzględniono osoby w wieku 18+ lat, czyli z punktu widzenia tego kryterium populację podobną jak w badaniach wcześniejszych. Nie stwierdzono istotnej różnicy między rokiem 2000 a obecnym badaniem w ocenie całego dotychczasowego życia, choć średnia wpisuje się w tren wzrostowy, jaki trwa od 1997 roku (tabl. 5.1). Tabela 5.1. Procentowy rozkład odpowiedzi w przekroju czasowym na pytanie "Jak ocenia Pan(i) swoje dotychczasowe życie jako całość?" Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Również dwa wskaźniki woli życia - najważniejszego aspektu dobrostanu psychicznego - choć już nie najwyższe w całym dziesięcioleci, utrzymują się na dobrym poziomie ostatnich pięciu lat (zob. tabele 5.2 i 5.3). Tabela 5.2. Procentowy rozkład odpowiedzi w przekroju czasowym na pytanie "Jak często w minionych miesiącach zdarzało się Panu(-i)być tak załamanym, że myślał(a) Pan(i) o samobójstwie?" Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.3. Procentowy rozkład odpowiedzi w przekroju czasowym na pytanie "Jak silne w tych dniach jest Pana(-i) pragnienie życia?" Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Natężenie symptomów depresji utrzymuje się na podobnym poziomie jak w latach ubiegłych, podobnie jak poczucie szczęścia, które deklaruje 2/3 respondentów. (tabl. 5.4 i 5.5) Tabela 5.4. Przeciętne natężenie symptomów depresji psychicznej w kolejnych badaniach (dla 7 symptomów) Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.5. Procentowy rozkład odpowiedzi w przekroju czasowym na pytanie "Biorąc wszystko razem pod uwagę, jak oceniłby(-aby) Pan(i) swoje życie w tych dniach - czy mógłby(mogłaby) Pan(i) powiedzieć, że jest:" Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). 5.1.2. Dane dla próby panelowej 2000-2003 Wyniki dowodzą, że w drugim pomiarze, w roku 2003 udziału nie wzięły głównie te osoby, które charakteryzował w pierwszym pomiarze, w 2000 r. generalnie nieco niższy dobrostan psychiczny. Na przykład w 2000 r. średnia w skali oceny całego dotychczasowego życia dla osób, które wzięły udział także w badaniu w 2003 r. wynosi 3,08, a dla respondentów, którzy nie wzięli udziału w kolejnym badaniu, średnia ta wynosi 3,14 (różnica istotna statystycznie), w skali depresji odpowiednio: 4,63 i 4,74 (różnica nieistotna), w skali skłonności samobójczych: 3,80 i 3,79 (różnica nieistotna) i w skali pragnienia życia: 7,39 i 7,27 (różnica istotna statystycznie). Ze względu na tę nierównoważność próby panelowej i podpróby, która wypadła z badania w 2003 r., wskaźnik dynamiki dobrostanu psychicznego oprzeć należy na próbie panelowej. Istotna statystycznie zmiana wystąpiła jedynie w zakresie natężenia symptomów depresji psychicznej: w 2003 r. depresja nieco wzrosła. Dla pozostałych, porównywalnych miar dobrostanu nie stwierdzono istotnej różnicy między dwoma pomiarami. Tabela 5.6. Porównanie wartości zmiennych ogólnego dobrostanu psychicznego z dwóch pomiarów - w 2000 i 2003 roku na próbie panelowej (tych samych respondentów) a zmienna przekodowana ze skali 1-10 na skalę 0-9, taką samą jak w 2000 r. Jedyna istotna statystycznie zmiana na gorsze - w zakresie wskaźnika depresji - wynika z bardzo silnego liniowego związku tej zmiennej z wiekiem życia, a w próbie panelowej wszystkie osoby, dla których dokonywano porównań, były o trzy lata starsze w drugim pomiarze. Nie można zatem na tej podstawie wyciągać wniosku o spadku dobrostanu psychicznego Polaków. Można jedynie powiedzieć, że na poziomie ogólnym nic w kondycji psychicznej rodaków się nie zmieniło. Należy także zauważyć, że mimo wzrostu chronologicznego wieku osób z próby panelowej przesuwa się wyraźnie ku teraźniejszości najszczęśliwszy okres w ich życiu. Obecnie najczęściej wskazywane są lata 2000-2003, podczas gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych lata 90. wskazywane były tylko przez 21,1%, ustępując pod tym względem wyraźnie dwóm wcześniejszym dekadom, zwłaszcza epoce Gierka (tabl. 5.7). Dzisiaj "złoty wiek" traci już swój blask, nawet w oczach osób po sześćdziesiątce, które niemal w takiej samej proporcji wskazują jako najszczęśliwsze w swoim życiu lata 70. (53%) i późniejsze (49%), a w nieco młodszej grupie wiekowej z latami 70. wygrywają lata osiemdziesiąte (40:48 procent wskazań). Generalnie jednak ludzie lokują swój najszczęśliwszy okres życia w czasie swojej młodości i to niezależnie od wydarzeń historycznych i ogólnego kontekstu sytuacji w kraju. Należy jednak zwrócić uwagę, że sentyment do minionych czasów zależy od kryterium oceny jakości życia. W przeciwieństwie do oceny najszczęśliwszego okresu w życiu, rozkład odpowiedzi na pytanie "kiedy żyło się łatwiej - w PRL czy obecnie" wykazuje utrzymywanie się silnego efektu złotego wieku: 50% wskazuje okres PRL, a tylko 11,5% czas obecny (por. zał. 3, tabl. C2.4). Zatem łatwiejsze życie wcale nie oznacza życia bardziej szczęśliwego. Tabela 5.7. Procent wskazań na poszczególne dekady jako najszczęśliwszy okres w życiu respondentów w czterech kolejnych badaniach na dwóch próbach panelowych (1995-1997 i 2000-2003) Źródło danych: lata 1995-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.8. Porównanie liczby lat wskazanych jako najszczęśliwsze w życiu respondentów w poszczególnych dekadach między pomiarami w 2000 r. i 2003 r. na próbie panelowej (tych samych respondentów) * p < 0,000
5.2. Zadowolenie z poszczególnych dziedzin i aspektów życia Janusz Czapiński Według cebulowej teorii szczęścia (Czapiński, 1991, 2001) warstwą dobrostanu najpłytszą, w której człowiek wykazuje największy realizm ocen, jest wymiar satysfakcji cząstkowych, czyli zadowolenia z poszczególnych dziedzin i aspektów życia. Skala ocen cząstkowych obejmowała 20 różne, wyczerpujące niemal cały obszar zainteresowań i aktywności przeciętnego człowieka, dziedziny i aspekty życia (załącznik 1, część II, pyt. 60). Podzielić je można na:
5.2.1. Dane dla całej próby z 2003 r. Poprawia się zadowolenie z większości aspektów życia; wyjątkiem jest ocena sytuacji w kraju i perspektyw na przyszłość. Najradykalniej poprawiło się zadowolenie ze stanu bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania( tabl. 5.9). Tabela 5.9. Średni stopień zadowolenia z poszczególnych dziedzin i aspektów życia na skali "1-bardzo zadowolony....6-bardzo niezadowolony" w przekroju czasowym w kolejności od najwyższego do najniższego w 2003 r. Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). 5.2.2. Dane dla próby panelowej 2000-2003 Porównanie wskaźników zadowolenia z poszczególnych dziedzin życia w 2000 i 2003 r. w próbnie panelowej potwierdza obraz, który wyłania się z tabeli 5.9: dla połowy (dziesięciu) dziedzin zadowolenie istotnie statystycznie wzrosło, dla dwóch - istotnie spadło, a dla pozostałych ośmiu aspektów nie zmieniło się (patrz tabela 5.10). Najbardziej, bo o ok. 7% wzrosło zadowolenie ze stanu bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania. Dużo mniej, od ok. 4% do 1%, ale także w stopniu znaczącym statystycznie respondenci byli bardziej niż w 2000 r. zadowoleni z warunków mieszkaniowych, sposobu spędzania wolnego czasu, poziomu dostępnych dóbr i usług, własnego wykształcenia, miejscowości zamieszkania, norm moralnych panujących w otoczeniu, własnych osiągnięć życiowych, stosunków towarzyskich i stosunków z najbliższymi w rodzinie. Spadło o ok. 4% zadowolenie z sytuacji w kraju i z perspektyw na przyszłość (tabl. 5.10). Tabela 5.10. Poszczególne rodzaje zadowolenia w kolejności wielkości zmiany w stosunku do roku 2000. UWAGI: wartość dodatnia oznacza wzrost zadowolenia, a ujemna - spadek; ni - oznacza, że zmiana jest statystycznie nieistotna; przeciętnie ok. 4500 przypadków. 5.3. Znaczenie wybranych obiektywnych wyznaczników warunków życia dla subiektywnej jakości życia Janusz Czapiński Aby odpowiedzieć na pytanie, który z tych tzw. obiektywnych predyktorów (obiektywnych czynników różnicujących sytuację życiową respondentów) ma rzeczywisty wpływ na dobrostan psychiczny, a który ma wpływ rzekomy (pozorny), wynikający z jego związku z predyktorem rzeczywistym, aby zatem wyodrębnić realne uwarunkowania różnic w dobrostanie, przeprowadzono analizę regresji wielokrotnej obejmującą zresztą znacznie bogatszy zestaw obiektywnych wyznaczników jakości życia niż uwzględniony w tabelach z rozkładami odpowiedzi (pominięto natomiast województwo). Poniżej zamieszczono wyniki analizy regresji wielokrotnej dla poszczególnych miar ogólnego dobrostanu psychicznego i satysfakcji cząstkowych z różnych dziedzin i aspektów życia (zob. tabele 5.11-5.16). Najważniejszym czynnikiem wyjaśniającym ogólny dobrostan psychiczny Polaków w obecnym badaniu okazuje się wiek życia. Im ktoś starszy, tym prawdopodobnie jest w gorszej kondycji psychicznej, zwłaszcza jeśli chodzi o symptomy nieprzystosowania (depresji). W odniesieniu do depresji wiek wyjaśnia specyficznie (po wyłączeniu efektów wszystkich pozostałych czynników) ponad 17 procent zróżnicowania objawów, a bez wyłączania innych czynników - ok. 40 procent (wielkość niespotykana w badaniach społecznych). Co więcej, w przeciwieństwie do społeczeństw zachodnich (USA, Kanada) w Polsce zależność (kilkakrotnie niż tam silniejsza) między wiekiem i depresją jest nie negatywna lecz pozytywna. W Stanach Zjednoczonych to ludzie młodsi częściej cierpią na depresję niż starsi8 , w Polsce zaś odwrotnie: niemal z każdym rokiem życia zwiększa się nasilenie objawów depresji psychicznej9 . Drugim pod względem znaczenia dla ogólnego dobrostanu psychicznego czynnikiem jest liczba przyjaciół, którą traktować można jako wskaźnik wsparcia społecznego. Transformacja spowodowała naruszenie podstawowych więzi społecznych, tym cenniejsze zatem stało się, zwłaszcza w obliczu problemów osobistych, poczucie bezinteresownej życzliwości i pomocy ze strony innych ludzi. Przyjaciół poznaje się w biedzie. Badanie tego właśnie dowodzi. Szczególnie istotna jest rola przyjaciół, jeśli chodzi o podstawowy wymiar dobrostanu - wolę życia. To przyjaciele głównie odwodzą od myśli samobójczych i podtrzymują chęć życia. W zakresie wszystkich 30. miar dobrostanu psychicznego (ogólnych i satysfakcji cząstkowych) czynnikiem najważniejszym okazuje się liczba przyjaciół. Podobnie było w roku 2000, ale wówczas zaobserwowaliśmy gwałtowny spadek liczby przyjaciół. Dzisiaj Polacy na powrót stają się społeczeństwem towarzyskim. Drugim czynnikiem jest wiek, który awansował w porównaniu z rokiem 2000 z trzeciej pozycji, a trzecim dochód na osobę (zdegradowany z drugiej pozycji). Bezrobocie jako czynnik osłabiający dobrostan utrzymało się na czwartej pozycji, a praktyki religijne I małżeństwo, jako czynniki wzmacniające psychicznie, na odpowiednio 5. i 6. 8W pięciu badaniach z różnych stron świata, obejmujących łącznie 39 tys. osób, stwierdzono, że młodzi ludzie mają znacznie większe ryzyko doświadczenia co najmniej jednego epizodu depresyjnego niż starsze pokolenia (Nesse i Williams, 1994); tłumaczy się to m.in. procesami cywilizacyjnymi (ryzyko depresji rośnie wraz z poziomem ekonomicznego rozwoju kraju), które znacznie silniej odbijają się na psychice młodych pokoleń niż osób starszych, dorastających w tzw. erze lęku po drugiej wojnie światowej. Nesse i Williams (1994) proponują następujące wyjaśnienie: "Komunikacja masowa, zwłaszcza telewizja i filmy, czyni z nas wszystkich jeden wielki zespół rywali, współzawodniczących ze sobą kosztem bliskich związków z ludźmi........Dawniej miałeś spore szanse wybić się w czymś. Nawet jeśli nie byłeś najlepszy, twoje własne otoczenie doceniało twoje zdolności. Dziś wszyscy rywalizujemy z tymi, którzy są najlepsi na świecie. Oglądając ludzi sukcesu w telewizji, stajemy się zawistni. Zawiść przyczyniała się zapewne do motywowania naszych przodków do osiągania tego, co osiągnęli inni. Dziś natomiast nieliczni z nas mogą zdobyć to, do czego skłania nas zazdrość i nikt z nas nie jest w stanie mieć tak fantastycznego życie, jakie oglądamy w telewizji"(s. 220). Tabela 5.11. Procent zmienności poszczególnych wskaźników ogólnego dobrostanu psychicznego wyjaśniany specyficznie przez poszczególne predyktory po wyłączeniu efektów pozostałych predyktorów oraz ranga poszczególnych predyktorów ze względu na średni procent wyjaśnianej zmienności wszystkich wskaźników ogólnego dobrostanu psychicznego (w nawiasach dane z 2000 r.) 10 . 10Procent zmienności obliczony był jako kwadrat korelacji cząstkowej pomnożony przez 100. Tabela 5.12. Procent zmienności wskaźników zadowolenia ze społecznych aspektów życia wyjaśniany specyficznie przez poszczególne predyktory po wyłączeniu efektów pozostałych predyktorów oraz ranga predyktorów dla poszczególnych aspektów (w nawiasach dane z 2000 r.) 1. 1Procent zmienności obliczony był jako kwadrat korelacji cząstkowej pomnożony przez 100.
Tabela 5.13. Procent zmienności wskaźników zadowolenia z materialnych aspektów życia wyjaśniany specyficznie przez poszczególne predyktory po wyłączeniu efektów pozostałych predyktorów oraz ranga predyktorów dla poszczególnych aspektów (w nawiasach dane z 2000 r. 1). 1Procent zmienności obliczony był jako kwadrat korelacji cząstkowej pomnożony przez 100.
Tabela 5.14. Procent zmienności wskaźników zadowolenia ze środowiska życia i zdrowia wyjaśniany specyficznie przez poszczególne predyktory po wyłączeniu efektów pozostałych predyktorów oraz ranga predyktorów dla poszczególnych wskaźników (w nawiasach dane z 2000 r.) 1. 1Procent zmienności obliczony był jako kwadrat korelacji cząstkowej pomnożony przez 100.
Tabela 5.15. Procent zmienności wskaźników zadowolenia z własnych osiągnięć, perspektyw i stylu życia wyjaśniany specyficznie przez poszczególne predyktory po wyłączeniu efektów pozostałych predyktorów oraz ranga predyktorów dla poszczególnych aspektów (w nawiasach dane z 2000 r.) 1. 1Procent zmienności obliczony był jako kwadrat korelacji cząstkowej pomnożony przez 100.
Tabela 5.16. Porządek predyktorów według ich specyficznego (niezależnego od związku z innymi predyktorami) znaczenia dla wyjaśnienia 30 ogólnych i szczegółowych aspektów dobrostanu psychicznego. 1 W nawiasie podano rangę czynnika z 2000 r. 5.4. Finanse osobiste Pojęcie finansów osobistych nie jest pojęciem nowym, ale w Polsce używane jest nader rzadko. Przyjmujemy zatem, że - po pierwsze - jest to pojęcie związane z gospodarstwem domowym, którego dana jednostka (osoba) jest członkiem. Po drugie, pojęcie to dotyczy wielkości bieżących przychodów i posiadanego majątku pieniężnego (w odróżnieniu od majątku rzeczowego), stanowiących o możliwościach zaspokojenia indywidualnych i grupowych potrzeb danego gospodarstwa domowego. Po trzecie, warto zauważyć, iż pojęcie finansów osobistych kryje w sobie czynnik zachowań ekonomicznych w zakresie zaspokajania potrzeb gospodarstwa domowego, a zwłaszcza dokonywania wyborów i podejmowania decyzji dotyczących konsumpcji bieżącej i przyszłej. 5.4.1. Dochody bieżące i spodziewane za dwa lata Janusz Czapiński Średni deklarowany dochód osobisty netto (na rękę) miesięcznie za ostatni kwartał wyniósł 858 zł i w stosunku do oficjalnych statystyk GUS liczonych dla dochodów brutto jest szacunkowo zaniżony o ok. 15%. Rozkład średniego dochodu w różnych przekrojach społecznych jest bardzo zróżnicowany (zał. 3, tabl. C2.107). Przykładowo osoby z wyższym i policealnym wykształceniem deklarują dochód 2,7 razy wyższy od osób z wykształceniem podstawowym. Uderzająca jest natomiast niewielka różnica między prywatnymi przedsiębiorcami (1428 zł) a pracownikami najemnymi zarówno sektora publicznego (1264 zł.), jak prywatnego (1134 zł). Osoby bezrobotne faktycznie (tj. zarejestrowane w urzędach pracy, niepracujące i niezarabiające oraz poszukujące pracy) mają przeciętny dochód nieco przekraczający 200 zł. W przekroju wojewódzkim największe dochody mają mieszkańcy pomorskiego, mazowieckiego i śląskiego, a najniższe - podkarpackiego i, w dalszej kolejności, warmińsko-mazurskiego, lubelskiego i kujawsko-pomorskiego. Im większa miejscowość zamieszkania tym wyższe dochody: mieszkańcy miast powyżej 500 tys. mieszkańców mają dochody 1,7 razy wyższe od mieszkańców wsi. Podobny obraz daje rozkład wskaźnika odsetka osób, które ze względu na wysokość swoich dochodów plasują się w kolejnych progach podatkowych (zał. 3, tabl. C.107c). Odsetek osób z wyższym i policealnym wykształceniem przekracza drugi próg podatkowy jest ponad 11-krotnie większy niż odsetek potencjalnych płatników podatku 30. i 40. procentowego w grupie osób z wykształceniem podstawowym. Tym razem odsetek przedsiębiorców z dochodami kwalifikującymi im do podatku 30. i 40. procentowego dwukrotnie przewyższa odsetek takich osób wśród pracowników najemnych (30,4 do 15,5). Respondentów pytaliśmy także o ich spodziewane dochody osobiste netto za dwa lata (zatem pod koniec pierwszego roku członkostwa w Polski w UE. Chcieliśmy sprawdzić, kto wiąże największe finansowe nadzieje związane z pierwszym okresem przynależenia do struktur unijnych (zał. 3, tabl. C2.108 i c2.107a i b) Respondenci oczkują, że ich dochody osobiste wzrosną przeciętnie po wstąpieniu III RP do UE o 527 zł., czyli o 59,4%. Oczekiwania te są jednak zróżnicowane, zarówno co do wysokości, jak i procentowej zmiany w stosunku do obecnych dochodów. Wysokość oczekiwanych dochodów zdeterminowana jest głównie przez poziom obecnych dochodów i czynników silnie z dochodami skorelowanych: im wyższe dochody obecne tym wyższe dochody oczekiwane. Ale wielkość różnicy, a zwłaszcza wskaźnik procentowy zależy od nieco innych czynników społeczno-demograficznych, zaś w odniesieniu do obecnej sytuacji finansowej zależność jest częściowo odwrotna: im niższe obecne dochody tym wyższy procentowo spodziewany ich wzrost. Największej finansowej poprawy po wstąpieniu Polski do Unii oczekują bezrobotni, (wzrost o 176%), osoby najmłodsze (do 24 roku życia - spodziewany wzrost o 143%), zwłaszcza uczniowie i studenci (wzrost o 235%) oraz rolnicy (126%). Nieco mniejszymi optymistami są prywatni przedsiębiorcy, którzy oczekują podwojenia swoich obecnych dochodów. Zdecydowanie najmniej się spodziewają w wymiarze finansowym po wstąpieniu Polski do UE emeryci (22% wzrost spodziewanych dochodów) i generalnie osoby starsze (po sześćdziesiątce). Umiarkowany optymizm wykazują renciści (45%), pracownicy najemni zarówno z sektora publicznego (43%), jak i -nieco większy - zatrudnieni w sektorze prywatnym (66%). Dziwić może brak wyraźnej zależności między nadzieją na awans finansowy a poziomem wykształcenia respondentów: największy optymizm przejawiają absolwenci zasadniczych szkół zawodowych, najniższy osoby z wykształceniem podstawowym, ale tuż za nimi plasują się absolwenci wyższych uczelni. Ten szczególny realizm osób lepiej wykształcony jest jeszcze wyraźniejszy, gdy przyjrzymy się bliżej grupie absolwentów szkół wyższych. Najmniej finansowo spodziewają się w pierwszym roku po wstąpieniu do Unii osoby ze stopniem doktora i wyższym; w kategoriach średniej różnicy dochodów ich bilans jest wręcz ujemny, a w procentach najniższy spośród wszystkich innych grup społecznych, niższy nawet niż wśród osób bez żadnego wykształcenia (przeciętnie zaledwie 11% miałby wynieść oczekiwany przez najwyżej wykształconych wzrost zarobków). Nie jest to zapewne wyraz dominujących w tej grupie obaw przed konkurencją naukowców czy ogólnie intelektualistów Unii Europejskiej. Raczej chodzi o większą trafność przewidywania tego, co się stanie w pierwszym roku członkostwa w UE. Inni po prostu mają gorszą wiedzę i w związku z tym łatwiej ulegają złudzeniu, że bogaci im pomogą. Mężczyźni spodziewają się procentowo większego wzrostu dochodów niż kobiety, a mieszkańcy największych miast oraz mieszkańcy wsi wykazują większy optymizm pod tym względem od mieszkańców miast średniej wielkości i małych. Ogólnie jak wynika z analiz statystycznych (analiz wariancji i regresji wielokrotnych - ich rezultaty nie zostały tutaj zamieszczone) czynnikami różnicującymi w istotnym stopniu oczekiwania płacowe pod koniec pierwszego roku członkostwa Polski w UE są:
Generalnie wydaje się, że Polacy, z wyjątkiem osób najwyżej wykształconych, przejawiają nierealistyczny optymizm, iluzoryczną nadzieję na radykalną poprawę własnej sytuacji materialnej w pierwszym roku członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Nawet jeżeli weźmiemy poprawkę na skłonność do przeciętnie 15-procentowego zaniżania deklarowanych dochodów bieżących, spodziewany wzrost dochodu wyniesie przeciętnie ponad 30%, a w niektórych grupach społecznych (np. rolników i bezrobotnych) blisko 100%. Jeśli te oczekiwania nie spełnią się na szeroką skalę, a wszystko wskazuje na to, że spełnić się nie mogą, nastąpić może rychło po wejściu do Unii spadek nastrojów i nasilenie postaw antyunijnych oraz niechęci czy wręcz wrogości wobec elit politycznych, które zabiegały o społeczne poparcie akcesji w referendum. Sytuacja przypomina tę z początku transformacji systemowej, gdy frustracja obywateli wynikająca z zawiedzionych nadziei na szybką poprawę jakości życia zaczęła obracać się przeciwko głównym architektom nowego ładu społeczno-gospodarczego. Zrodzona wówczas "niewdzięczność społeczna" (Czapiński, 200a) wobec reformatorów trwa do dzisiaj, czego przejawem, oprócz niskiej oceny klasy politycznej, jest spadające wciąż poparcie dla reform. W Diagnozie społecznej 2003 odsetek osób, uważających, że reformy zapoczątkowane w 1989 r. "ogólnie rzecz biorąc udały się" spadł o kolejne 2 punkty procentowe w stosunku do 2000 r. i jest najniższy w całej historii III RP - wynosi zaledwie 6%. Wojewódzkie zróżnicowanie nadziei na poprawę sytuacji finansowej obywateli jest także istotne statystycznie. Powstaje zatem pytanie, czy zróżnicowanie to idzie w parze z terytorialnym rozkładem wyników referendum unijnego - czy chętniej za przystąpieniem Polski do UE głosowali mieszkańcy tych województw, w których wyższe były oczekiwania poprawy własnej sytuacji finansowej. Korelacje między wynikami referendum a spodziewanym wzrostem dochodów niezbyt tę hipotezę potwierdzają. Jedynie frekwencja okazuje się skorelowana w stopniu bliskim kryterium istotności statystycznej (r=0,464, p = 0,07) z wysokością oczekiwanego dochodu, ale już nie z różnicą dochodów ani z procentową zmianą. Ponieważ oczekiwana wysokość dochodu jest prostą funkcją obecnych dochodów, a te korelują silniej z frekwencją, można przyjąć, że wielkość frekwencji w referendum unijnym w przekroju wojewódzkim zależała nie od nadziei finansowych, lecz od poziomu zamożności mieszkańców: w województwach bardziej zamożnych frekwencja była wyższa i wyższy był także odsetek głosów akceptujących. 5.4.2. Stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie na poziomie wyższym
Janusz Czapiński Jednym z głównych czynników różnicujących dochody osobiste, jeśli nie najważniejszym, jest - jak pamiętamy - wykształcenie. Boom edukacyjny, który zaczął się w Polsce od pierwszych lat transformacji, dowodzi, że obywatele w mig pojęli tę zależność. Warto jednak bliżej przyjrzeć się tej zależności, aby odpowiedzieć, jak bardzo wykształcenie, ku któremu aspiruje ok. 80 procent młodych ludzi i ok. 70% ich rodziców (por. rozdz. 4.5.2), czyli wyższe jest opłacalną finansowo inwestycją. Wskaźnikiem opłacalności każdej inwestycji jest stopa zwrotu. Dla inwestycji edukacyjnych jest ona stosunkowo prosta do policzenia. Trzeba od różnicy zarobków między osobą kończącą dany szczebel edukacji i jej rówieśnikiem tej samej płci, który zakończył edukację na szczeblu o jeden niższym, odjąć koszt dalszego kształcenia (czesne i utracone w czasie nauki zarobki) rozłożony na cały okres aktywności zawodowej i podzielić wynik tego bilansu przez wysokość zarobków niżej wykształconego, iloraz zaś pomnożyć przez 100 (aby wyrazić go w procentach przewagi zarobkowej netto lepiej wykształconego nad gorzej wykształconym). Uczyniliśmy to w odniesieniu do absolwentów szkół wyższych, przyjmując jako partnerów porównawczych osoby z maturą. Podzieliliśmy przy tym grupę osób z wyższym wykształceniem na absolwentów studiów magisterskich i studiów licencjackich i na różne kierunki kończonych studiów. Wyniki są uderzające. Licencjat w porównaniu ze studiami magisterskimi daje tak niewielką stopę zwrotu, zwłaszcza mężczyznom, że zastanawiać musi ogromna popularność tego typu studiów w III RP. Polacy zrozumieli, że wykształcenie wyższe jest dobrą inwestycją, ale jeszcze nie zorientowali się, że liczy się tak naprawdę wykształcenie na poziomie studiów magisterskich (wykres 5.1). Wykres 5.1. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie na poziomie wyższym w studia licencjackie i magisterskie dla kobiet i dla mężczyzn w wieku 24-39 l. w 2003 r. W rozbiciu na płeć i wiek, więcej finansowo zyskują na wykształceniu wyższym kobiety niż mężczyźni i więcej, zwłaszcza w grupie mężczyzn, osoby starsze niż młodsze (wykres 5.2), co może oznaczać, że efekty finansowe studiów narastają wraz ze stażem pracy.
Wykres 5.2. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie na poziomie wyższym dla kobiet i dla mężczyzn w wieku 24-29 i 30-39 lat w 2003 r. Jaki pracodawca - prywatny czy publiczny - bardziej finansowo docenia wykształcenie pracowników? Zdecydowanie prywatny, ale tylko w odniesieniu do dyplomu magisterskiego. Licencjat nieco bardziej ceniony jest przez państwo jako pracodawcę, ale generalnie też niżej niż przez pracodawcę prywatnego (wykres 5.3).
Wykres 5.3. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie na poziomie wyższym licencjackim i magisterskim dla pracowników najemnych w sektorze publicznym i prywatnym w 2003 r. Ponieważ podobne analizy stóp zwrotu z inwestowania w wykształcenie wykonane zostały dwukrotnie w przeszłości, warto porównać, co się pod tym względem zmieniło na przestrzeni minionych 10 lat. Wykres 5.4. dowodzi, że w stosunku do lat 1993/1995 opłacalność studiów wzrosła zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Ale najlepszą pogodę mamy już, jak pokazuje wykres 5.5, za sobą. Stopy zwrotu z inwestowania w wykształcenie wyższe ogółem, jak i w licencjat oraz w studia magisterskie były istotnie wyższe w 1999 r. niż obecnie. Pytanie czy wynika to głównie z przejściowego kurczenia się rynku pracy dla absolwentów wyższych uczelni (rosnące bezrobocie), czy też raczej z rosnącego nasycenia rynku pracy wykształconą kadrą. Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta i zapewne różna w zależności od kierunku studiów. Wykres 5.6 sugeruje, że spada popyt na absolwentów bardzo w minionym 10-leciu popularnych, głównie w uczelniach prywatnych licencjackich studiów na kierunkach ekonomicznych (marketing, finanse, bankowość itp.), rośnie natomiast popyt na lekarzy i utrzymuje się na wysokim poziomie popyt na prawników i na - niższym poziomie - inżynierów oraz absolwentów nauk ścisłych.
Wykres 5.4. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie na poziomie wyższym dla kobiet i mężczyzn w latach 1993/1995 i 2003. Wykres 5.5. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie na poziomie wyższym w latach 1993/1995, 1999 i 2003. Wykres 5.5. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie na poziomie wyższym w latach 1993/1995, 1999 i 2003. UWAGI: W 1999 była zbyt mała liczba respondentów z wyższym wykształceniem rolniczym, aby można było obliczyć wskaźnik stopy zwrotu dla tego kierunku Wykres 5.6. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie wyższe na różnych kierunkach studiów w latach 1993/95, 1999 i 2003. Zróżnicowanie stóp zwrotu ze względu na płeć wygląda różnie w zależności od kierunku studiów. Obecnie dla kobiet najbardziej opłacalne jest wykształcenie prawnicze a dla mężczyzn medyczne (wykres 5,7).
Wykres 5.7. Prywatna stopa zwrotu z inwestowania w wykształcenie wyższe na różnych kierunkach studiów dla kobiet i mężczyzn w wieku aktywności zawodowej w 2003 r. 5.4.3. Pożądane i i faktyczne dodatkowe formy wynagrodzenia za pracę Tadeusz Szumlicz Jak wiadomo, pracodawcy wynagradzają swoich pracowników w różnych formach dodatkowych. Z badania wynika, że nie jest to jednak zjawisko powszechne. Z abonamentu zdrowotnego korzysta bowiem niecałe 3% respondentów, dodatkowe zabezpieczenie emerytalne jest udziałem tylko 5% pracowników, ryczał na benzynę otrzymuje 3% pracowników, ze służbowego telefonu komórkowego korzysta 7% respondentów, ekwiwalent pieniężny dotyczy 5% pracowników, a najczęściej występujące jako swoisty bonus ubezpieczenie na życie ma 14% pracowników (zał. 3, tabl. C2.117-C2.118). Natomiast największym zainteresowaniem pracowników cieszyłyby się poszczególne bonusy w następującej kolejności (można było wybrać dwie formy dodatkowego wynagradzania): ekwiwalent pieniężny (aż 66% wskazań), dodatkowe zabezpieczenie emerytalne (31%), ubezpieczenie na życie (17%), ubezpieczenie na wypadek choroby (14%), abonament zdrowotny (12%), ryczałt na benzynę (7%) i telefon komórkowy (tylko niecałe 3% wskazań). Warto przy tym podkreślić, że te preferencje nie różnią się zasadniczo według płci (chociaż kobieta większe znaczenie niż mężczyzna przywiązuje do abonamentu zdrowotnego, mniejsze - do ryczałtu na benzynę), a także według wieku (chociaż dla młodszych respondentów relatywnie większe znaczenie ma telefon komórkowy niż dodatkowe zabezpieczenie emerytalne). 5.4.4. Stosunek do instytucji finansowych Tadeusz Szumlicz Transformacja gospodarcza spowodowała niewątpliwie wzrost znaczenia instytucji finansowych. Stały się one bardzo ważne nie tylko dla przedsiębiorstw, ale także dla gospodarstw domowych, które z tych instytucji coraz powszechniej korzystają. Dlatego też pytanie o to, czy ma Pan(i) zaufanie do instytucji finansowych? - wydaje się wyjątkowo ważne. Warto jednak zauważyć, że wśród instytucji finansowych pojawiły się podmioty zagraniczne (z dominującym kapitałem zagranicznym), do których stosunek może być nacechowany pewną rezerwą. Dlatego też pytanie o zaufanie do instytucji finansowych zostało podzielone. Okazuje się, iż do polskich instytucji finansowych ma zaufanie 47% z tych respondentów, którzy mają na ten temat zdanie (brak zdania - 51%). Przy czym proporcje między zaufaniem a brakiem zaufania są podobne w grupach respondentów wyróżnionych ze względu na różne cechy. Niektóre tylko grupy respondentów mają mniej lub bardziej wyrobione zdanie na ten temat (posiadanie wyrobionego zdania charakteryzuje respondentów starszych, lepiej wykształconych, lepiej sytuowanych materialnie). Do zagranicznych instytucji finansowych ma zaufanie tylko 31%, z tych respondentów, którzy mieli na ten temat zdanie (brak zdania - 69%) (zał. 3, tabl. C2.45, C2.48). Bardziej szczegółowe pytania dotyczyły poszczególnych instytucji finansowych. Na pytanie, czy ma Pan(i) zaufanie do banków? - odpowiedzi są następujące: tak - 44%; nie - 21%; nie mam zdania - 35% (spośród tych, co mają zdanie stopień zaufania wyniósł 68%). Na pytanie, czy ma Pan(i) zaufanie do towarzystw ubezpieczeń na życie? - odsetek odpowiedzi układał się odpowiednio: 20%; 31%; 49% (spośród tych co mają zdanie stopień zaufania - 39%). Na pytanie, czy ma Pan(i) zaufanie do towarzystw ubezpieczeń majątkowych? - odsetki odpowiedzi były następujące: 11%; 30%; 59% (spośród tych co mają zdanie stopień zaufania - 27%). Na pytanie, czy ma Pan(i) zaufanie do funduszy inwestycyjnych (powierniczych)? - odpowiedzi odpowiednio: 6%; 27%; 67% (spośród tych co mają zdanie stopień zaufania - 18%). Na pytanie, czy ma Pan(i) zaufanie do funduszy emerytalnych? - odpowiedzi odpowiednio: 13%; 30%; 57% (spośród tych co mają zdanie stopień zaufania - 30%). Wreszcie, na pytanie, czy ma Pan(i) zaufanie do giełdy? - odpowiedzi są najgorsze: 5%; 28%; 67% (spośród tych co mają zdanie stopień zaufania - 15%). Jak widać, stopień zaufania społecznego do instytucji finansowych, nawet do tych, z których powszechnie korzystamy, okazuje się bardzo niski. Tutaj warto zwrócić uwagę w związku ze zmianą systemu emerytalnego, że brak zdania i brak zaufania (aż 70% odpowiedzi negatywnych wśród tych co mają zdanie) do funduszy emerytalnych jest szczególnie niepokojący. 5.4.5. Ubezpieczenia Tadeusz Szumlicz Powszechnie wiadomo, że świadomość i przezorność ubezpieczeniowa Polaków jest niewielka. Nie oznacza to oczywiście, że gospodarstwa domowe nie korzystają z różnorodnej ochrony ubezpieczeniowej. Korzystają, ale nie wszystkie gospodarstwa domowe w takim samym zakresie. Problem polega też na tym, że sumy ubezpieczenia, na jakie ubezpieczamy nasze życie, zdrowie i majątek są z reguły bardzo niskie (wydatki na ubezpieczenia per capita w Polsce wynoszą tylko ok. 600 zł, czyli mniej niż 140 euro w skali roku, gdy przeciętnie w całej Europie ok. 1.000 euro, a w Unii Europejskiej - ponad 1.600 euro; niestety trudno oszacować wielkość wydatków ponoszonych na ubezpieczenia bezpośrednio przez gospodarstwa domowe). Korzystanie z różnorodnych ubezpieczeń przez gospodarstwa domowe obrazują tabele 5.17, 5.18, 5.19 i 5.20 (zob. także zał. 2, tabl. L.10), przy czym rozdzielnie ujęto (1) ubezpieczenia obowiązkowe, (2) najpowszechniejsze dobrowolne ubezpieczenia majątkowe, (3) najrzadziej stosowane dobrowolne ubezpieczenia majątkowe i (4) ubezpieczenia osobowe, w tym życiowe. Tabela 5.17. Ubezpieczenia obowiązkowe posiadane przez gospodarstwa domowe Wśród obowiązkowych wyraźnie dominują ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu mechanicznego. Z danych ubezpieczeniowych wynikałoby, że przeciętnie 54% gospodarstw domowych ma samochód, z tym że wyraźnie częściej dysponowanie takim dobrem dotyczy gospodarstw domowych, których głową jest mężczyzna. Ubezpieczenia obowiązkowe odpowiedzialności cywilnej dotyczącej działalności rolniczej oraz ubezpieczenia obowiązkowe budynków gospodarstwa rolnego, których adresatem są tylko środowiska wiejskie (rolnicze), obejmują znacznie mniejszą część gospodarstw domowych (8-14%), przy czym znamienne okazuje się częstsze występowanie ubezpieczenia budynków gospodarstwa rolnego niż ubezpieczenia działalności rolniczej, co pośrednio wskazuje na ograniczenia w prowadzeniu działalności rolniczej. Tabela 5.18. Najpowszechniej posiadane przez gospodarstwa domowe dobrowolne ubezpieczenia majątkowe Jak wiadomo, najpowszechniej gospodarstwa domowe posiadają dobrowolnie ubezpieczone samochody (autocasco) i zasoby mieszkaniowe. Relatywnie duże wykorzystywanie ochrony ubezpieczeniowej w tym zakresie każe jednak zauważyć, iż zasoby mieszkaniowe (zapewne głównie chodzi tylko o wyposażenie mieszkań) ma ubezpieczone tylko 42% gospodarstw domowych, a samochody (na wypadek uszkodzeń i kradzieży) są ubezpieczane zaledwie przez co czwarte gospodarstwo domowe. Tabela 5.19. Najrzadziej stosowane przez gospodarstwa domowe ubezpieczenia majątkowe Wśród najrzadziej stosowanych przez gospodarstwa domowe ubezpieczeń majątkowych znajdują się takie jak: ubezpieczenia kredytu, ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym, ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej z tytułu wykonywanego zawodu, ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej oraz ubezpieczenia rolnicze (najczęściej) upraw. Warto jednak zauważyć, że niektóre z tych ubezpieczeń mogą być zawierane jako obowiązkowe w związku z uzyskanym kredytem, czy prowadzoną przez członka gospodarstwa domowego działalnością gospodarczą (zawodową). W Polsce istnieje bowiem - o czym wiedza nie jest powszechna - już ponad dwadzieścia różnorodnych przymusów ubezpieczenia. Tak więc wymienione zakresy ochrony ubezpieczeniowej, wykorzystywane przez ok. 3% gospodarstw domowych (OC z tytułu wykonywanego zawodu więcej, bo 8%), stanowią stale poszerzający się, ale jednak margines zabezpieczenia materialnego organizowanego z inicjatywy samych gospodarstw domowych. Warto ponadto odnotować występowanie grupowych ubezpieczeń OC z tytułu wykonywanego zawodu, a wtedy składkę na ogół płaci pracodawca (57% przypadków). Tabela 5.20. Ubezpieczenia osobowe posiadane przez gospodarstwa domowe Spośród ubezpieczeń życiowych gospodarstwa domowe najczęściej korzystają z klasycznych ubezpieczeń na życie (na wypadek śmierci albo dożycia określonego wieku) - ponad 60%. Trzeba przy tym zauważyć, iż większość posiadanych przez gospodarstwa domowe ubezpieczeń na życie to ubezpieczenia grupowe (na niskie sumy ubezpieczenia), których inicjatorem są w dużej mierze pracodawcy. Na pytanie, czy korzysta Pan(i) z jakiegoś ubezpieczenia grupowego zawieranego za pośrednictwem zakładu pracy? - aż 62% respondentów odpowiada, że tak. Istotne jest jednak to, że korzystający z grupowego ubezpieczenia na życie na ogół sami płacą składkę (62%) lub partycypują w jej płaceniu (5%). Na drugim miejscu znajdują się ubezpieczenia na życie z funduszem inwestycyjnym (posiada je już tylko 9% gospodarstw), a więc te ubezpieczenia, przy których ważną motywację do zakupu stanowi ich część oszczędnościowa. Wiadomo nawet, że ostatnia fala rezygnacji z tych ubezpieczeń wynikała ze "złego zakupu produktu", ze byt dużą - w stosunku do oczekiwań - częścią ochronną. Bardzo często również te ubezpieczenia są zawierane w formie grupowej poprzez zakłady pracy. W tym przypadku pracodawca płaci składkę - 49%, nawet częściej niż ubezpieczony - 40% (współpłacenie dotyczy 11% ubezpieczonych). Ubezpieczenia posagowe posiada zaledwie 3% gospodarstw domowych, mimo że ich znaczenia dla ochrony przed skutkami śmierci żywiciela rodziny nie można przecenić. Poza analizą ubezpieczeń życiowych pozostawiamy ubezpieczenia rentowe (widoczne okazało się bowiem niezrozumienie charakteru tego ubezpieczenia, kojarzenie go ze świadczeniami rentowymi rodzinnymi i inwalidzkimi) oraz ubezpieczeń wypadkowych i chorobowych, stanowiących uzupełnienie ubezpieczeń oferowanych przez zakłady ubezpieczeń działu I. Wśród pozostałych ubezpieczeń osobowych (ubezpieczenia wypadkowe i ubezpieczenia chorobowe), oferowanych przez zakłady ubezpieczeń działu II (pozostałe ubezpieczenia osobowe oraz ubezpieczenia majątkowe), a więc ubezpieczeń krótkookresowych, największe znaczenie mają oczywiście ubezpieczenia wypadkowe (od następstw nieszczęśliwych wypadków). Ubezpieczenia takie posiada co drugie gospodarstwo domowe. Ubezpieczenie to także bardzo często występuje w formie grupowej. Na grupowe ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków składkę płaci najczęściej sam pracownik (59% przypadków). Z kolei dane dotyczące ubezpieczeń chorobowych okazały się niewiarygodne (najprawdopodobniej z powodu ich kojarzenia z powszechnymi "ubezpieczeniami" zdrowotnymi - Kasy Chorych, Narodowy Fundusz Zdrowia). Z informacji zawartych w tablicach 5.17-5.20 wyraźnie wynika, że z ochrony ubezpieczeniowej zdecydowanie częściej korzystają gospodarstwa domowe, których głowami są mężczyźni. Wpływ wieku głowy gospodarstwa domowego na korzystanie z ubezpieczeń jest mało zróżnicowany, ale najogólniej można powiedzieć, że z ubezpieczeń najczęściej korzystają gospodarstwa domowe, których głowa ma 25-59 lat. Z kolei pozytywny wpływ wyższego wykształcenia głowy gospodarstwa domowego na korzystanie z ochrony ubezpieczeniowej jest bardzo widoczny. Dotyczy to wszystkich analizowanych ubezpieczeń, poza ubezpieczeniami typowo rolniczymi (niższy poziom wykształcenia osób zajmujących się rolnictwem). Miejsce zamieszkania (klasa wielkości miasta, wieś) gospodarstwa domowego nie ma widocznego wpływu na korzystanie z ubezpieczeń (jedynie ubezpieczenia rolnicze, co zrozumiałe, znacznie częściej spotyka się na wsi). Wyraźnie zróżnicowany jest natomiast wpływ grupy społeczno-zawodowej głowy gospodarstwa domowego na korzystanie z ochrony ubezpieczeniowej. Trudno jednak znaleźć pod tym względem prawidłowość, choć np. pracujący na własny rachunek wyraźnie częściej posiadają ubezpieczenia: autocasco, na życie z funduszem inwestycyjnym, posagowe, kredytów, odpowiedzialności cywilnej z tytułu wykonywanego zawodu, odpowiedzialności cywilnej z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej (zob. zał. 2, tabl. L.10). Bardzo duża jest zależność posiadania produktów ubezpieczeniowych od dochodów na jedną osobę w gospodarstwie domowym, natomiast wyraźnie mniejszy jest związek między oszczędnościami gospodarstw domowych a posiadaniem produktów ubezpieczeniowych. Warto w tym miejscu odnotować, że korzystanie z ochrony ubezpieczeniowej powinno obejmować przede wszystkim średniozamożne gospodarstwa domowe (mają co ubezpieczać i nie stać ich na brak ubezpieczenia), ale taka właśnie zamożność w Polsce dotyczy niestety bardziej gospodarstw domowych o dochodach z wyróżnionego przedziału górnego kwartyla aniżeli z środkowego 50%. Spłacanie pożyczek i/lub kredytów ma raczej pozytywny wpływ na posiadanie produktów ubezpieczeniowych. Na pytanie, czy spłacanie kredytu istotnie wiąże się z częstszym posiadaniem ubezpieczenia kredytu? - odpowiedź jest pozytywna. Posiadanie produktów ubezpieczeniowych zakupionych "pod przymusem" ze strony banku dotyczy jednak zaledwie 1,4% gospodarstw domowych w przypadku ubezpieczeń na życie, 5,2% w przypadku ubezpieczeń autocasco, 3,9% w przypadku ubezpieczeń mieszkania (domu) 3,7%. Natomiast bardzo widoczny jest wpływ zmiany sytuacji dochodowej na posiadanie produktów ubezpieczeniowych. Z badania wyraźnie wynika, że pogorszenie sytuacji dochodowej w ciągu trzech ostatnich lat oznaczało mniejsze korzystanie z ochrony ubezpieczeniowej. 5.4.6. Zabezpieczenie emerytalne Tadeusz Szumlicz Jedną z najistotniejszych decyzji przyszłego emeryta w nowym systemie emerytalnym jest wybór i ewentualna zmiana otwartego funduszu emerytalnego. Spośród osób pracujących w wieku do 50 lat, 41% twierdzi, że funduszu nie wybierało; 53% - że wybierało i jeszcze nie zmieniało; a mniej niż 6% nie tylko wybierało fundusz, ale też go zmieniło. Interesujące jest prześledzenie tych decyzji według wieku (zob. tabl. 5.21 oraz zał. 3, tabl. C2.121 i C2.121). Tabela 5.21. Wybór otwartych funduszy emerytalnych według płci i wieku Okazuje się, że w decyzjach dotyczących wyboru otwartego funduszu emerytalnego kierowano się bardzo zróżnicowanymi przesłankami (można było wybrać więcej niż jedną możliwość). Najwięcej, choć tylko niecałe 17% przyszłych emerytów, kierowało się dotychczasowymi wynikami funduszu. Reklama funduszu była szczególnie ważna dla 14% wybierających. Informacje akwizytora miały niewiele mniejsze znaczenie (13%). Rady kogoś z rodziny, znajomego, stanowiły też istotną przesłankę (11%). Natomiast znaczenie zaufania do danego funduszu (3%), niskie opłaty (3%) i inne niezidentyfikowane względy (5%) były przy wyborze otwartego funduszu emerytalnego znacznie mniej ważne. Wydaje się, iż coraz mniej osób trzeba chyba przekonywać o zasadniczym wpływie tzw. filara trzeciego na przyszłe dochody emerytalne, zwłaszcza osób młodych (w wieku do 40 lat), które zostały objęte nowym systemem emerytalnym. Na pytanie, czy uczestniczy Pan(i) w jakimś dodatkowym zabezpieczeniu emerytalnym? - 25% odpowiadających stwierdziło, że tak, uczestniczy. Najwyraźniej powyżej tej średniej znajdują się osoby w wieku 25-34 lat (31%), mieszkańcy miast 200-500 tys. (37%), osoby z wykształceniem wyższym (36%), osoby z gospodarstw domowych o najwyższych dochodach (36%), prywatni przedsiębiorcy (32%) (zał. 3, tabl. C2.113-C2-116). Spośród tych, którzy jeszcze nie uczestniczą w jakimś dodatkowym zabezpieczeniu emerytalnym, zamierza uczestniczyć tylko 15%. Największy udział wśród chętnych mają - co pocieszające - najmłodsi (do 24 roku życia), bo 35%, oraz osoby z wyższym wykształceniem - 25%. Wśród form dodatkowego zabezpieczenia emerytalnego, wybieranych przez tych, którzy dopiero mają w nim uczestniczyć, zdecydowanie dominuje ubezpieczenie na życie z funduszem inwestycyjnym - 20%. Na fundusze inwestycyjne zdecydowałoby się znacznie mniej, bo 8%. Inne formy zabezpieczenia wybrałoby 6%, ale aż 66% nie ma jeszcze na ten temat zdania. Zamiar uczestnictwa w jakimś dodatkowym zabezpieczeniu emerytalnym 38% badanych uzależnia od płacenia składki przez pracodawcę. 30% nie stawia takiego warunku, a 32% nie ma wyrobionego zdania. Uzależnienie uczestnictwa w dodatkowym zabezpieczeniu emerytalnym od zwolnienia składki od podatku wyraża 37% badanych. 25% nie stawia takiego warunku, a 38% nie ma co do tego zdania. Podobne dane (odpowiednio: 35%; 24% i 41%) dotyczą uczestnictwa w jakimś dodatkowym zabezpieczeniu emerytalnym pod warunkiem zwolnienia oszczędności od podatku (nie opodatkowywania spodziewanych korzyści inwestycyjnych). Deklaracje o zamiarze uczestnictwa w dodatkowym zabezpieczeniu emerytalnym niezależnie od ulg składa "na tak" - 34%; "na nie" - 19%; nie ma zdania - 47%. Dane te warto bardziej szczegółowo przeanalizować w związku z lansowaną obecnie koncepcją Indywidualnych Kont Emerytalnych. 5.5. Subiektywna ocena materialnego poziomu życia Janusz Czapiński Według Michalosa (1980), a także innych badaczy, najważniejszą przesłanką ogólnego dobrostanu psychicznego jest wynik porównań własnej obecnej sytuacji życiowej z rozmaitymi standardami, którymi mogą być: własne aspiracje oraz postrzegana sytuacja innych osób tej samej płci i w podobnym wieku. Skale takich właśnie porównań (załącznik 1, część II, pyt. 39, 41) wykorzystano w tym projekcie do wyjaśnienia źródeł subiektywnej oceny materialnego poziomu życia (pyt. 38). Materialne warunki życia są jednym z ważniejszych wyznaczników dobrostanu psychicznego. Ich ocena zależy oczywiście od obiektywnej wysokości dochodów i zasobności gospodarstwa domowego, ale nie mniej - zazwyczaj bardziej - istotne są inne także kryteria, np. aspiracje (osoby, które mają większe aspiracje materialne, będą mniej zadowolone z rzeczywistego poziomu swego życia), oznaki bogactwa i ubóstwa u innych osób, z którymi można się porównywać (taki sam wiek i płeć). 5.5.1. Dane dla całej próby 2003 Średnia ocena materialnego poziomu życia, podobnie jak porównanie materialnego poziomu własnego życia z poziomem życia innych ludzi w tym samym wieku i tej samej płci, utrzymują się w trendzie wzrostowym, który zaczął się w 1994 r. (tabl. 5.22 i 5.24). Nie zmienia się natomiast stopień spełnienia aspiracji dotyczących materialnego poziomu życia (tabl. 5.23).
Tabela 5.22. Procentowe rozkłady i średnie wartości skalowe odpowiedzi na pytanie "Jak ocenia Pan(i) materialny poziom swego obecnego życia?" w kolejnych latach. Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.23. Procentowe rozkłady i średnie wartości skalowe odpowiedzi na pytanie "W jakim stopniu materialny poziom Pana(-i) obecnego życia odpowiada Pana(-i) aspiracjom, temu co Pan(i) by chciał(a), pragnął(-ęła)?" w kolejnych latach. Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.24. Procentowe rozkłady i średnie wartości skalowe odpowiedzi na pytanie o ocenę materialnego poziomu obecnego życia respondenta w porównaniu z tym, co ma większość osób tej samej płci w podobnym wieku - w kolejnych latach. Źródło danych: lata 1992-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). 5.5.2. Dane dla próby panelowej 2000-2003 Dane dla próby panelowej dowodzą, że wbrew układowi średnich dla całych prób jedyna istotna zmiana w stosunku do roku 2000 jest zmianą negatywną: respondenci postrzegają swoją sytuację materialną jako gorszą w porównaniu z sytuacją innych ludzi w tym samym co oni wieku i tej samej płci (tabl. 5.25). Tabela 5.25. Porównanie wartości zmiennych dobrostanu ekonomicznego z dwóch pomiarów - w 2000 i 2003 roku na próbie panelowej (tych samych respondentów) * p < 0,000 5.6. Zdrowie i leczenie Katarzyna Tymowska Badanie wskazuje na wysoką intensywność korzystania zarówno z usług zapewnianych przez lekarzy, jak i z usług opieki szpitalnej (pobyt w szpitalu z powodu naturalnego porodu nie był zaliczany do opieki szpitalnej). Ogółem 73% osób dorosłych korzystało w okresie minionych trzech miesięcy z usług lekarzy ogólnych, lekarzy rodzinnych czy specjalistów (zał. 3, tabl. C2.42; zał. 2, tabl. K.6). Wśród osób w wieku 60 - 64 lata ten odsetek wynosił 82%, a w grupie 65 lat i więcej aż 87%. (wśród rencistów- 89% a wśród rolników tylko 60%). Osoby zamieszkałe w dużych miastach korzystały z opieki lekarzy częściej aniżeli osoby zamieszkałe na wsi i w małych miastach. Podobne wyniki otrzymaliśmy 3 lata temu, co oznacza, że te różnice są zjawiskiem trwałym i na pewno wpływa to na różnice w intensywności pracy lekarzy mających pod opieką populacje zbliżone z uwagi na liczebność ale zamieszkujące różne tereny. Również dochód przypadający na osobę różnicował w stopniu istotnym korzystanie z opieki lekarzy (im większy dochód, tym większe korzystanie), a wykształcenie wskazuje, że jedynie wśród osób z wykształceniem podstawowym i bez wykształcenia korzystanie jest nieco częstsze. Nie są więc prawdziwe opinie o redystrybucji przychodów ze składek od osób więcej zarabiających do osób mniej zarabiających, ponieważ te pierwsze częściej korzystają z opieki zdrowotnej i to z opłacanej zarówno ze środków publicznych, jak i ze środków własnych. Częstość korzystania z usług medycznych może być wskaźnikiem zarówno stanu zdrowia (zachorowalności), jak i dbałości o zdrowie. Subiektywna ocena stanu zdrowia jest zdecydowanie bardziej pozytywna niż sugerowałyby to powyższe dane: niezadowolonych ze swego zdrowia jest tylko 34% respondentów, w tym 13% umiarkowanie niezadowolonych a tylko 7,6% bardzo niezadowolonych (zał. 3, tabl. C2.67.6) (bez zmiany w stosunku do poprzedniego badania). A zatem część przynajmniej wizyt u lekarzy wynika nie tyle z dolegliwości i konieczności leczenia, ile ma raczej charakter profilaktyczny. Polacy dbają o swoje zdrowie, nawet jeśli na nic konkretnego się nie uskarżają. Z opieki szpitalnej w okresie minionych trzech lat skorzystało średnio 22% dorosłych respondentów, ale w grupie powyżej 65 roku życia - aż 38% (zał. 3, tabl. C2.49). Miejsce zamieszkania nie różnicowało w 2003 roku korzystania, co jest wynikiem odmiennym od uzyskanego w 2000 roku (osoby mieszkające na wsi korzystały wtedy w większym odsetku, obecnie korzystają one podobnie jak osoby w dużych miastach). Wykształcenie respondentów miało wpływ na różnice w korzystaniu ze szpitali - osoby z grupy z wykształceniem wyższym korzystały w mniejszym stopniu aniżeli mające wykształcenie podstawowe i niższe. Po części można to wyjaśnić różnicami w wykształceniu w grupach osób młodszych i starszych (w tej drugiej jest niższy poziom a więcej chorób przewlekłych i grożących utratą życia nagłych pogorszeń zdrowia, dających wskazania do hospitalizacji). Największy odsetek korzystania ze szpitali jest wśród rencistów (38%, czyli podobnie jak wśród osób najstarszych). Można więc sądzić, że choć system przyznawania rent jest w Polsce niedoskonały i liczne osoby nadużywają prawa do świadczeń rentowych, to w tej grupie jest jednak wiele osób z dużymi problemami zdrowotnymi, dającymi wskazania do hospitalizacji. Wśród osób korzystających z opieki zdrowotnej aż 71% stanowili ci, których leczenie opłacały kasy chorych. Jest to więcej aniżeli 3 lata temu, gdy ten odsetek wynosił 57%. Ta informacja potwierdza rosnącą intensywność korzystania z opieki opłacanej przez kasy, widoczną np. we wzroście liczby udzielonych porad i wzroście liczby osób hospitalizowanych. W części jest to związane z bodźcami ukrytymi w technikach finansowania jednostek służby zdrowia przez kasy, ale w części wskazuje na wzrost korzystania z tytułu zmiany postaw społecznych (wzrostu znaczenia konsumpcyjnego aspektu opieki zdrowotnej i wzrostu oczekiwań społecznych odnośnie stanu zdrowia). Dalszy wzrost korzystania, przy niemożności silnego wzrostu nakładów publicznych będzie tworzył wiele frustracji i niezadowolenia, a w niektórych grupach - dalsze odchodzenie do sektora opłacanego prywatnie. Z własnej kieszeni opiekę medyczną opłacało 28% (w roku 2000 - 25%), a ze środków pracodawców poprzez abonamentowe techniki finansowania - 3% ( podobnie jak 3 lata temu, choć są różnice w poszczególnych grupach). Ponieważ wiele osób korzysta z opieki finansowanej z różnych źródeł, dane o korzystaniu z różnych form finansowania nie sumują się do 100%. Osoby w wieku 23-34 lata częściej niż inne grupy wiekowe korzystają z opieki finansowanej z własnych dochodów. W tej grupie jest też częściej wskazywany abonament jako źródło finansowania. Dorośli mieszkańcy miast znacznie częściej niż inni korzystają z opieki - i to zarówno z tej opłacanej ze środków kas, jak i tej opłacanej ze środków prywatnych i w ramach abonamentów zakupywanych przez pracodawcę (jest to pozapłacowa korzyść dla pracowników, pozwala wygrywać konkurencję na rynku pracy, a poprzez wliczanie abonamentów w znacznym stopniu do kosztów - uciekać od podatków od osób prawnych i fizycznych) (załącznik 3 tabela C.2.42). W największych miastach aż 7,5% osób korzysta obecnie z opieki zapewnianej w ramach abonamentu (w województwie mazowieckim jeszcze więcej). Prawo do tak opłacanej opieki ma większa liczba osób, ale w badaniu interesowało nas jedynie faktyczne korzystanie. Osoby z wyższym wykształceniem oraz te, których dochody należały do górnego kwartyla, częściej niż inni wskazywali na opłacanie opieki z dochodów indywidualnych (53% obecnie i 48% trzy lata temu). Częściej też wskazywały na korzystanie z opieki opłacanej z pomocą abonamentu. Nie są to osoby, które mają wyższe ryzyka zdrowotne, ich zachowania w sytuacji choroby wynikają i z większej niż w innych grupach społecznych troski o zdrowie i z postrzegania konsumpcyjnego charakteru tych usług i z mniejszych barier dostępu (mają lepszą informację o możliwościach leczenia i mniejsze bariery ekonomiczne). Od 1999 roku pacjenci mają prawo wyboru szpitala (pomijamy tu ograniczenia w realnych możliwościach skorzystania z tego prawa, np. z powodu takich udręk administracyjnych, jak uzyskiwanie skierowań czy tzw. promes od swoich kas chorych, gdy korzystanie było poza terenem działania danej kasy). Interesowało nas, jakie kryteria biorą pod uwagę dorośli Polacy dokonując wyboru szpitala. Najczęściej respondenci wskazywali na sugestie lekarza kierującego do szpitala jako czynnik decydujący o wyborze (48% spośród korzystający podało ten czynnik) (zał. 3, tabl. C.2.50). Na drugim miejscu była bliskość szpitala (prawie 1/3 osób podała ten powód), co wskazuje na silne ciążenia do szpitali blisko położonych. Mniejsze znaczenie miały decyzje o wyborze podejmowane przez pracownika pogotowia ratunkowego przewożącego pacjenta do szpitala i własne informacje o szpitalu. W krajach wysoko rozwiniętych informacje o szpitalu i opinia o nim uzyskiwana od sąsiadów i znajomych jest znacznie ważniejszym czynnikiem decydującym o wyborze szpitala niż w Polsce. Z naszych badań wynika, że osoby młode oraz osoby powyżej 65 roku życia wskazywały pogotowie jako determinantę wyborów szpitala częściej niż inni. Wyjaśnić to można mniejszym znaczeniem tzw. planowanych hospitalizacji, a większym - hospitalizacją z powodu nagłych zachorowań i nagłego pogorszenia stanu zdrowia, a wśród osób młodych większą wypadkowością dającą wskazania do hospitalizacji. Decyzje pracownika pogotowia były też ważną zmienną przy wyborze szpitala dokonywanym przez osoby mieszkające na wsi, co również wskazuje na większe znaczenie nagłych zachorowań, silnego pogorszenia zdrowia i wypadków jako przyczynie hospitalizacji. Dyrektorzy szpitali zapewniających opiekę ludności wiejskiej często zwracają uwagę, że znaczny odsetek pacjentów przywożonych do szpitala karetką pogotowia, to osoby, którym nie można odmówić natychmiastowej hospitalizacji dlatego, że szpital wyczerpał limit usług określonych w umowie przez kasę chorych. Dla osób z małych miast i ze wsi bliskość do szpitala była ważniejszym kryterium determinującym wybór szpitala aniżeli dla osób z dużych miast. Z kolei własne informacje o szpitalu silniej ważyły na wyborach osób z wyższym wykształceniem i mających wyższe dochody. Dla tych ostatnich bliskość szpitala nie miała większego znaczenia w przypadku konieczności hospitalizacji, w odróżnienie od osób z dolnego kwartyla dochodów. Sugestie lekarza kierującego do szpitala były ważną determinantą wyborów dla prywatnych przedsiębiorców, rencistów, innych osób biernych zawodowo, dla osób z niskimi dochodami i z niskim wykształceniem. Takie wyniki badań mogą być ważną wskazówką dla inwestorów zainteresowanych rynkiem usług szpitalnych oraz dla decyzji o tworzeniu formalnych lub nieformalnych sieci powiązań jednostek opieki ambulatoryjnej i szpitalnej. W badaniu interesowała nas też skala rezygnowania z opieki zdrowotnej, spowodowanego kłopotami i uciążliwościami w dostępie oraz koniecznością wnoszenia opłat pokrywanych z własnych dochodów (zał. 3, tabela C.2.33). Uzyskano wyniki podobne jak trzy lata temu. Często rezygnowało 4% dorosłych respondentów, a zdarzało się to aż 29%. Ale jednocześnie blisko jednej trzeciej dorosłych to zjawisko rezygnacji nie dotyczy (nie mieli potrzeb zdrowotnych) a jednej trzeciej nigdy taka sytuacja się nie zdarzyła. Można domniemywać, że w tej grupie, gdzie miały miejsce takie rezygnacje (często lub czasem) mniejsze było niż w grupie pozostałej poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego w sytuacji choroby. Jest interesujące, że takie rezygnacje częściej zdarzały się wśród osób w średnim wieku, z lepszym wykształceniem i w dużych miastach, a wiele osób odpowiedziało, że nigdy z tych przyczyn nie rezygnowało z opieki wśród emerytów i rencistów. Może to sugerować, że gdy bariery ekonomiczne oraz udręki administracyjne połączy się w jedną grupę wśród przyczyn rezygnacji (czyli łącznie rozważa się różne utrudnienia w dostępie), wtedy silniej ważą udręki i stąd więcej rezygnacji u osób z wyższym wykształceniem oczekujących łatwego dostępu, mających większe wymagania i większą możliwość podejmowania samoleczenia. Gdyby nie było tego typu barier administracyjnych i ekonomicznych, można by domniemywać, że jedna trzecia dorosłych Polaków, która teraz rezygnowała z leczenia w instytucjach opieki zdrowotnej, nie uczyniłaby tego w nowych uwarunkowaniach. Wpłynęłoby to istotnie na wzrost popytu na usługi. Wysoka np. cena czasu w grupach lepiej wykształconych zachęca ich do korzystania z prywatnej opieki, gdzie czas czekania na przyjęcie nie jest barierą dostępu do lekarza. Poprawa dostępu w jednostkach finansowanych ze środków publicznych też będzie powodowała wzrost korzystania przez te grupy. Interesowało nas, jak liczne są grupy osób, które nie przerwały pracy zarobkowej mimo, że lekarz wskazał na taką potrzebę i wypisał zwolnienie lekarskie. Ogółem nie przerwało pracy w takich sytuacjach 11% wszystkich respondentów, a wśród czynnych zawodowo aż 23%, wśród osób z wykształceniem wyższym 21%, a wśród mających dochody z górnego kwartyla - 14% (zał. 3, tabl. C2.44). Takie zachowania można wyjaśnić i sytuacją na rynku pracy (obawami o jej utratę), pozyskiwaniem zwolnień dla ewentualnych innych korzyści, np. dla uzyskania uzasadnień dla świadczeń socjalnych, ale są one również wyrazem braku akceptacji pacjentów dla wskazań lekarzy. Wskaźnikiem opisującym poczucie bezpieczeństwa społecznego w sytuacji choroby jest odsetek dorosłych, którzy nie wiedzieli, gdzie się zgłosić po pomoc lekarza dla siebie lub innych osób (zob. zał. 3, tabela C.2.31). Na podstawie przeprowadzonego badania można powiedzieć, że w porównaniu z sytuacją sprzed trzech lat tak określony wskaźnik poczucia bezpieczeństwa poprawił się. Mniej osób nie wiedziało, gdzie się zwrócić po pomoc, gdy ktoś zachorował, i więcej podało, że nigdy im się to nie zdarzało. Takie dane wskazują na lepsze poinformowanie o możliwościach uzyskiwania opieki, co potwierdzają też odpowiedzi uzyskane z badania opinii gospodarstw domowych o zakresie posiadanej informacji o zasadach korzystania z opieki zdrowotnej. Jedne grupy społeczne obecnie więcej wiedzą aniżeli 3 lata temu, a inne są lepiej "prowadzone" w systemie przez lekarzy w sytuacji choroby i dzięki temu mają wyższe poczucie bezpieczeństwa w sytuacji, gdy zdarzy się choroba i konieczność skorzystania z pomocy lekarza. Ale nie wynika stąd, że sytuacja jest zadowalająca. Ciągle co piąta badana osoba twierdzi, że zdarzało się jej nie wiedzieć, gdzie się zwrócić po pomoc lekarską, gdy odczuwała taką potrzebę. W porównaniu do sytuacji sprzed trzech lat wzrosło nieco zaufanie do służby zdrowia (zał. 3, tabl. C.2.32). W 2003 roku często nie miało zaufania około 5% badanych (wcześniej 6%), a zdarzała się taka sytuacja u prawie 32% (poprzednio u 33% osób). Pozytywna zmiana jest niewielka, ale warta zwrócenia uwagi. Osoby z lepszym wykształceniem i z wyższymi dochodami częściej niż inni doświadczali sytuacji braku zaufania do służby zdrowia. Prawdopodobnie jest to wyraz wyższych oczekiwań tej grupy pod adresem służby zdrowia i większego krytycyzmu w tych grupach w odniesieniu do wielu usług. Poczucie bezpieczeństwa w sytuacji choroby wyznaczone jest również przez subiektywną ocenę obecnych warunków leczenia, w porównaniu z tymi, które były wcześniej oceniane przez te grupy. 10% dorosłych respondentów uważa, że warunki leczenia poprawiły się, 42%, że nie zmieniły się, a 31% że pogorszyły się (zał. 3, tabl. C.2.47). Opinię o pogarszaniu warunków leczenia częściej wyrażały osoby z wielkich miast, z województwa dolnośląskiego (są tam ogromne problemy z funkcjonowaniem szpitali) i prywatni przedsiębiorcy. Z kolei mieszkańcy województwa kujawsko - pomorskiego i wielkopolskiego częściej niż inni podawali, że warunki leczenia poprawiły się. Niepokoi fakt, że prawie jedna trzecia osób uważa, że warunki leczenia pogorszyły się w porównaniu z sytuacją w okresie poprzednim. Ale jednocześnie co 10 osoba zauważa poprawę, a dla licznej grupy sytuacja w warunkach leczenia nie zmieniła się, jest taka sama jak poprzednio. Dane z badania nie wskazują, że obraz opieki zdrowotnej jest postrzegany wyłącznie w ciemnych barwach. Należy jednak pamiętać, że w Polsce mamy od wielu lat dwupoziomowy system opieki zdrowotnej - wiele osób korzysta z lepszych warunków leczenia zapewnianych w instytucjach prywatnych i opłacanych ze środków prywatnych. Ponadto w ostatnich latach silnie wzrosła liczba prywatnych instytucji, powstałych w wyniku prywatyzacji publicznych, mających umowy z kasami chorych. Opinie o warunkach leczenia, zaufanie do służby zdrowia, pewność odnośnie miejsca, gdzie w przypadku różnych chorób można uzyskać pomoc lekarską, dotyczą całej służby zdrowia, a nie tylko tej finansowanej ze źródeł publicznych. Ten ostatni sektor jest od wielu lat przedmiotem licznych krytyk, ale przecież liczne grupy społeczne korzystają z opieki zapewnianej także w instytucjach inaczej opłacanych, a opinie dorosłych pozyskane w naszym badaniu dotyczą całego systemu opieki zdrowotnej. W świetle tych opinii obraz służby zdrowia w Polsce nie jest tak katastrofalny, jak można by domniemywać na podstawie licznych negatywnych doniesień prasowych, dotyczących publicznej służby zdrowia i pewnej niechęci mediów do pokazywania sytuacji pozytywnie postrzeganych przez pacjenta. W raporcie końcowym podane zostaną dane dotyczące wydatków gospodarstw domowych na opiekę zdrowotną, w tym wydatków na leki, na oficjalne zakupy usług medycznych oraz na tzw. dowody wdzięczności (wyniki tej części Diagnozy są jeszcze w fazie opracowywania). 5.7. Stres życiowy i objawy psychosomatyczne Janusz Czapiński Wyodrębniono kilka kategorii stresu życiowego stres małżeński (załącznik 1, część II, pyt. 5-7), stres rodzicielski wynikający problemów z dziećmi (pyt. 8-12), stres opieki nad starszymi (pyt. 13-16), stres finansowy (pyt. 17-18, 82), stres pracy (pyt. 19-21, 76-78, 80), stres ekologiczny związany z warunkami mieszkaniowymi, sąsiadami i bezpieczeństwem w okolicy miejsca zamieszkania (pyt. 22-24, 92-94), stres zdrowotny (pyt. 25-26, 46, 49, 64, 71-73), stres urzędniczy (kafkowski) (pyt. 28-30), stres prawny związany z kontaktami z policją i wymiarem sprawiedliwości (pyt. 87-90), stres ofiary (pyt. 84-86, 91) i stres związany ze śmiercią kogoś bliskiego (pyt. 74-75). Natężenie stresu życiowego traktowane jest w literaturze na temat jakości życia jako główny, a przynajmniej najbardziej bezpośredni czynnik różnicujący dobrostan psychiczny. W naszym badaniu wyodrębniliśmy 10 specyficznych przedmiotowo kategorii stresu życiowego, z których każda (z jednym wyjątkiem - śmierci kogoś bliskiego) obejmowała kilka różnych rodzajów wydarzeń życiowych czy doświadczeń oraz kategorię stresu ogólnego, czyli łączne natężenie wszystkich stresów specyficznych. Oczywiście nie każdy stres specyficzny jest uniwersalny, tzn. dotyczy całej populacji. Część z nich (np. stres małżeński, rodzicielski czy pracy) jest właściwa dla wybranych grup ludności (osób żyjących w związku małżeńskim, posiadających dzieci, pracujących). Ogólny poziom stresu życiowego okazał się w roku 2003 istotnie niższy niż trzy lata wcześniej, w pierwszym pomiarze (tabl. 5,26). Tabela 5.26. Porównanie natężenia ogólnego stresu życiowegoa z dwóch pomiarów - w 2000 i 2003 roku na próbie panelowej (tych samych respondentów) a Wskaźnikiem ogólnego stresu życiowego była dla 2000 i 2003 r. suma odpowiedzi CZĘSTO na pytania c2_005 do c2_038 (z pominięciem c2_013, c2_023, c2_026, c2_030, c2_031, c2_035) i TAK na pytania c2_084 do c2_087 i c2_089 do c2_107 (patrz załącznik 1). * p < 0,000 W roku 2003 wprowadzono dodatkowo skalę dystresu, mierzącą natężenie 15 symptomów psychosomatycznych, wykorzystywaną także we wcześniejszych badaniach Polsce. Porównanie wyników tegorocznych z poprzednimi dowodzi istotnego statystycznie wzrostu symptomów, zwłaszcza objawów związanych z zaburzeniami układu trawiennego i wydalniczego (patrz tabele 5.27-5.28 i wykres 5.8) oraz ogólnego zmęczenia niezwiązanego z pracą. W zestawieniu z poprawą wielu wskaźników dobrostanu psychicznego (patrz wyżej) oznaczać to może wzrost somatyzacji zaburzeń o charakterze afektywnych. Mówiąc potocznie: stres życiowy, choć słabszy niż w przeszłości, zaczął bardziej atakować ciało niż psychikę Polaków. Pod tym względem zaczynamy się upodabniać do społeczeństw wschodnich i południowych (Japończyków i niektórych plemion afrykańskich, gdzie depresja np. przejawia się głownie somatycznie, a w niewielkim tylko stopniu w kategoriach emocjonalnych czy przekonań egzystencjalnych dotyczących sensu życia). Tabela 5.27. Odsetek respondentów w wieku 18+ lat doświadczających przez co najmniej połowę miesiąca różnych objawów psychosomatycznych w trzech badaniach.. Źródło danych: lata 1996-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.28. Odsetek respondentów w wieku 18+ lat doświadczających różnej liczby symptomów psychosomatycznych przez co najmniej połowę miesiąca w trzech badaniach.. Źródło danych: lata 1996-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych).
Źródło danych: lata 1996-1997 - Czapiński, 1998. Wykres 5.8. Przeciętna liczba objawów psychosomatycznych doświadczanych przez co najmniej połowę miesiąca w trzech badaniach. Tabela 5.29. Ranga poszczególnych kategorii stresu życiowego w wyjaśnianiu różnych aspektów jakości życia (brak wartości rangowej oznacza, że dana kategoria stresu nie wyjaśnia samodzielnie, po wyłączeniu pozostałych kategorii stresu, istotnej statystycznie porcji zróżnicowania danego wskaźnika subiektywnej jakości życia. UWAGI: Znak minus przy randze oznacza zależność odwrotną do oczekiwanej, tzn. że dany rodzaj stresu idzie w parze z wyższym poziomem dobrostanu psychicznego Tabela 5.30. Ranga poszczególnych czynników społeczno-demograficznych w wyjaśnianiu różnych kategorii stresu życiowego i dystresu (natężenia symptomów psychosomatycznych) (brak wartości rangowej oznacza, że dany czynnik nie wyjaśnia samodzielnie, po wyłączeniu pozostałych czynników, istotnej porcji zróżnicowania danej kategorii stresu lub dystresu). UWAGI: znak "-" wskazuje kierunek zależności między danym czynnikiem a zmienną wyjaśnianą; "A" oznacza, że czynnik ten nie wchodził jako predyktor do równania regresji; analiza stresu małżeńskiego objęła tylko osoby żyjące aktualnie w związku małżeńskim, analiza stresu rodzicielskiego i edukacyjnego tylko osoby posiadające dzieci, a analiza stresu pracy tylko osoby pracujące zawodowo. Natężeniu ogólnemu stresy życiowego sprzyja wykształcenie, bycie bezrobotnym lub innym biernym zawodowo, praca zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym, prowadzenie własnego interesu, bycie rolnikiem, bycie rencistą, mieszkanie w mieście, rozwód, zwłaszcza zaś wychowywanie dzieci (czynnik numer jeden), nadużywanie alkoholu i palenie papierosów. Stres osłabiają dwa czynniki: zamożność i przyjaciele. Chociaż stres życiowy koreluje dodatnio z natężeniem objawów psychosomatycznych (r=0,171, p < 0,000), nie zawsze te same czynniki, a niektóre w odwrotnym wręcz kierunku, wiążą się z dystresem i stresem. Więcej objawów somatycznych doświadczają kobiety, osoby starsze, gorzej wykształcone, renciści, nadużywający alkoholu, rozwiedzeni,; mniej narzekają na symptomy psychosomatyczne osoby zamożne, bezrobotni i osoby wychowujący dzieci 5.8. Strategie radzenia sobie ze stresem życiowym Żaden człowiek nie jest całkowicie bierną ofiarą stresu życiowego. Jest nie tylko autorem sporej dozy kłopotów, ale także potrafi się bronić przed ich emocjonalnymi, społecznymi i materialnymi konsekwencjami. Sposoby obrony przed stresem i jego konsekwencjami są wielorakie. Klasyfikacja sposobów także jest różnorodna. Zależy ona nie tylko od teorii radzenia sobie, ale także w dużej mierze od rodzaju stresu. Najpopularniejsza w literaturze psychologicznej koncepcja indywidualnych strategii radzenia sobie ze stresem, zaproponowana przez Lazarusa i Folkman (1984), wyróżnia strategię zadaniową i emocjonalną. Pierwsza ukierunkowana jest na realne rozwiązanie problemu, zmianę sytuacji na lepsze. Druga ma na celu zmianę sposobu emocjonalnego przeżywania sytuacji stresowej. Oczywiście w ramach każdej z tych ogólnych strategii możliwe są bardziej specyficzne sposoby reagowania. W zastosowanej przez nas skali (załącznik 1, część II, pyt. 54) wyróżniono dwa sposoby zadaniowego reagowania na trudne sytuacje życiowe: zwracam się o radę i pomoc do innych ludzi oraz mobilizuję się i przystępuję do działania. Strategia emocjonalna była bardziej zróżnicowana, na 5 szczegółowych sposobów: sięgam po alkohol; pocieszam się myślą, że mogło być jeszcze gorzej, lub że innym jest jeszcze gorzej; zażywam środki uspokajające; modlę się o pomoc do Boga; zajmuję się innymi rzeczami, które odwracają moją uwagę i poprawiają nastrój. Respondent miał także możliwość odpowiedzi, że w obliczu problemów nic nie robi, poddaje się, co traktować można jako szczególny rodzaj strategii radzenia sobie; bezradność bywa bowiem ratunkiem przed odpowiedzialnością i wysiłkiem, jakiego wymaga rozwiązywanie problemów, choć może oczywiście oznaczać także jedynie klęskę wszelkich dostępnych jednostce sposobów łagodzenia stresu. W przeciwieństwie do dominującej biernej strategii radzenia sobie gospodarstw domowych z trudną sytuacją finansową (ograniczanie potrzeb, por. tabl. 4.2), zdecydowaną i niezmienną od lat przewagę w deklaracjach respondentów mają aktywne, zorientowanie na rzeczywiste rozwiązanie problemu indywidualne strategie radzenia sobie ze stresem życiowym. Mobilizacja i przystępowanie do działania wraz ze wspierającym ją zwracaniem się o informację i pomoc do innych ludzi wybierana jest przez połowę niemal Polaków. Częste jednak również - jak pokazuje tabela 5.31 - są próby psychicznego dostosowywanie się do zaistniałych trudności, a więc pocieszanie się myślą, że mogło być jeszcze gorzej, lub że innym jest jeszcze gorzej oraz próba wywołania korzystnej zmiany za pośrednictwem sił nadprzyrodzonych (modlenie się do Boga). Rzadko - jak na szacowaną ilością spożywanego w Polsce alkoholu i szacowaną liczbę osób uzależnionych od alkoholu - pojawia się ucieczka w alkohol jako sposób na kłopoty. Tabela 5.31. Odsetki respondentów wskazujących poszczególne sposoby reagowania na kłopoty czy trudne sytuacje życiowe w latach 1995, 1996, 1997 i 2000. Źródło danych: lata 1995-1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Pojawia się pytanie, które z tych strategii radzenia sobie są skuteczne w obliczu stresu życiowego, tzn. pozwalają zachować dobrostan psychiczny lub osłabiają jego spadek, gdy następuje kumulacja kłopotów. Aby odpowiedzieć na to pytanie sprawdziliśmy, czy poszczególne strategie zaradcze osłabiają (i w jakim stopniu) wpływ stresu na wskaźniki dobrostanu psychicznego. Okazało się, że strategie radzenia sobie różnicują poziom dobrostanu psychicznego niezależnie od natężenia stresu życiowego: osoby stosujące aktywną strategię zadaniową (w obliczu kłopotów"mobilizują się i przystępują do działania") uzyskują lepsze wskaźniki dobrostanu od osób stosujący bierne strategie emocjonalne lub poddające się w obliczu kłopotów, niezależnie od natężenia stresu życiowego. 5.9. Wsparcie społeczne i zaufanie do ludzi Wsparcie społeczne jest ważną kategorią w psychologii stresu i radzenia sobie ze stresem. Większość teoretyków skłania się ku hipotezie "buforowej", która zakłada, że wsparcie społeczne jest buforem osłabiającym lub zapobiegającym negatywnym skutkom psychologicznym stresu (przyjaciele są ważni w biedzie). Popularna jest jednak także hipoteza efektu głównego, która mówi, że wsparcie oddziałuje pozytywnie na psychikę zawsze, a nie tylko w warunkach nasilonego stresu życiowego. Chociaż hipotezy te nie wykluczają się całkowicie, sprawdziliśmy, która z nich jest trafniejsza w odniesieniu do Polaków: czy respondenci, którzy czują się kochani i darzeni zaufaniem, nie czują się samotni i mają więcej przyjaciół (załącznik 1, część II, pyt. 51-53) - lepiej znoszą stres życiowy; czy wsparcie zapobiega negatywnym psychologicznym efektom stresu, czy też niezależnie od wydarzeń życiowym ludzie cieszący się większym wsparciem są w lepszej kondycji psychicznej. Okazuje się, że podobnie jak w roku 2000 nie ma efekty buforowego, jest natomiast, i to bardzo silny efekt główny. Liczba przyjaciół jest najważniejszym czynnikiem wyjaśniających dobrostan psychiczny (zob. tabl. 5.16), ważniejszym od pieniędzy, wieku i wszystkich innych 20 wyznaczników sytuacji życiowej. Zatem lepiej mieć niż nie mieć przyjaciół zarówno w biedzie, jak i w pomyślnych czasach. Całe zatem szczęście, że ich liczba, po krótkotrwałym załamaniu, powraca do stanu z epoki, gdy uchodziliśmy za społeczeństwo wyjątkowo towarzyskie (zob. tabl. 5.33-5.34 i zał. 3, C2.52). Nie zmieniło się w stosunku do początku okresu transformacji, bliskie dziewięćdziesięciu (!) procent, deklarowane poczucie wsparcia społecznego. Jedynie 22% respondentów czuje się osamotnionych wbrew swej woli (zob. tabela 5.32). Tabela 5.32. Odsetek respondentów deklarujących różne formy wsparcia społecznego w latach 1991/1992 i 2000 Źródło danych: lata 1991/1992 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.33. Przeciętna liczba przyjaciół w kolejnych latach Źródło danych: lata 1991/1992 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.34. Odsetek respondentów deklarujących brak przyjaciół oraz więcej niż 5 przyjaciół w kolejnych latach Źródło danych: lata 1991/1992 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). 5.10. Cechy osobowości i styl życia Janusz Czapiński 5.10.1. System wartości, samoocena i style atrybucji przyczynowej Badanie systemu wartości osobistych należy do jednego z najtrudniejszych zadań w psychologii jakości życia. Istnieje, co prawda, kilka lepiej lub gorzej wystandaryzowanych i sprawdzonych pod względem trafności oraz rzetelności miar (np. skale Rokeacha czy Schwartza), ale żadna z nich nie znalazła zastosowania w dużych badaniach sondażowych, gdzie liczy się skrótowość, prostota pytań i łatwość udzielania odpowiedzi. Kierując się tymi kryteriami, wykorzystaliśmy skalę warunków szczęśliwego życia (załącznik 1, część II, pyt. 2), w której wymieniono 13 określonych wartości i jedną nieokreśloną. Ponieważ wszystkie 13 wartości jest powszechnie akceptowanych, ograniczyliśmy respondentom wybór do trzech, jego zdaniem najważniejszych. Tabela 5.35 dowodzi, że system wartości Polaków jest bardzo stabilny. Niewielkie zmiany polegają na spadku znaczenia pieniędzy i rodziny (udane małżeństwo oraz dzieci) i wzroście znaczenia pracy. Tabela 5.35. Odsetki respondentów wskazujących w kolejnych latach poszczególne wartości jako najważniejsze warunki udanego, szczęśliwego życia. Źródło danych: lata 1991/1992 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Tabela 5.36. Ranga społeczno-demograficznych predyktorów dla poszczególnych wartości UWAGI: jeśli pod daną wartością dla danego predyktora nie ma żadnej wielkości rangowej, oznacza to, że predyktor ten nie ma specyficznego znaczenia dla wyboru tej wartości Tabela 5.37. Województwa, w których częściej (+) lub rzadziej (-) niż gdzie indziej wskazano poszczególne wartości jako najważniejsze warunki udanego, szczęśliwego życia Polacy są z siebie dość zadowoleni, chociaż ta pozytywna samoocena nie jest zbyt skrajna (zob. zał. 3, tabl. C2.109). Tylko nieco ponad 2% jest z siebie bardzo niezadowolonych a kolejne 19% raczej niezadowolonych. Najmniej zadowoleni z siebie są bezrobotni (40% negatywnych ocen), a najbardziej - uczniowie i studenci (tylko 11% niezadowolonych z siebie i aż 20% bardzo zadowolonych). Styl atrybucji przyczynowej to skłonność człowieka do doszukiwania się przyczyn własnego stanu lub stanu i zachowań innych ludzi w określonych czynnikach. Nas tutaj interesował styl atrybucji przyczyn odpowiedzialnych za to, jak respondentowi żyło się w minionym roku. Użyta w badaniu skala atrybucji przyczynowej (załącznik 1, część II, pyt. 68-69) dostarczyć miała odpowiedzi na pytanie, kogo (co) Polacy czynią odpowiedzialnym za jakość własnego życia: siebie samych, władze, innych ludzi czy los/opatrzność. Pytanie to wiąże się z potwierdzoną w wielu badaniach inklinacją atrybucyjną w służbie ego (co dobrego - to ja, co złego - to nie ja) oraz teorią niewdzięczności społecznej (Czapiński, 2000a), która mówi, że społeczny odbiór reform systemowych jest niesymetryczny: ci, którzy od początku zyskują na reformach, wykazują niewielką tylko wdzięczność za to twórcom reform, upatrując głównie w sobie przyczyn poprawy warunków własnego życia, i samą zmianę na lepsze dość słabo odczuwają, natomiast ci, którzy czują się poszkodowani w rezultacie realizacji reform, zrzucają winę za pogorszenia warunków życia na twórców reform i przeżywają zmianę na gorsze znacznie silniej emocjonalnie. W obu skalach - dotyczącej ogólnie warunków życia oraz odnoszącej się wprost do bilansu minionego roku - uwzględniono cztery kierunki atrybucji: do siebie, do władz, do innych ludzi i do losu (opatrzności). Zmalała jedynie - za to dość radykalnie - częstość atrybucji odpowiedzialności za miniony rok do władz (tabl. 5.38). Sugeruje to, że Polacy widzą coraz słabszy związek między działaniem instytucji państwa a własnym życiem. Tabela 5.38. Odsetki wskazań w trzech badaniach, od czego lub kogo zależało to, że miniony rok był dla respondenta udany lub nieudany Źródło danych: rok 1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Podobnie jak w poprzednich latach widać wyraźny efekt atrybucji w służbie ego i efekt niewdzięczności społecznej (por. częstość atrybucji do Ja i do władz w zależności od tego, czy miniony rok oceniany jest jako udany czy też jako nieudany na wykresie 5.9).
Wykres 5.9. Od kogo zależało, że miniony rok był w życiu respondenta udany lub nieudany? (procent wskazań na samego siebie, na władze, los i innych ludzi wśród osób oceniających miniony rok jako udany lub nieudany) Polacy są z siebie dość zadowoleni, chociaż ta pozytywna samoocena nie jest zbyt skrajna (zob. zał. 3, tabl. C2.109). Tylko nieco ponad 2% jest z siebie bardzo niezadowolonych a kolejne 19% raczej niezadowolonych. Najmniej zadowoleni z siebie są bezrobotni (40% negatywnych ocen), a najbardziej - uczniowie i studenci (tylko 11% niezadowolonych z siebie i aż 20% bardzo zadowolonych). 5.10.2. Skłonność do ryzyka Dwa pytania inspirowane teorią perspektywy (Kahneman i Tversky, 1979; Tversky i Kahneman, 1992) służyły pomiarowi skłonności do ryzyka (zał. 1, część II, pyt. 98 i 101). Teoria perspektywy zakłada, że ludzie podejmują inne decyzje w warunkach możliwych zysków a inne w warunkach możliwych strat. W pierwszym przypadku (zyski) wykazują awersję do ryzyka, a w drugim (straty) wręcz przeciwnie - ryzykują. Jak pokazują badania wykonane w społeczeństwach zachodnich, istotnie większość osób postawionych przed wyborem pomiędzy pewnym zyskiem w wysokości 200 zł a 50-procentową szansą wygrania 400 zł i 50-procentowym prawdopodobieństwem niewygrania niczego, wybiera możliwość pierwszą - pewnego zysku; gdy natomiast w grę wchodzi wybór pomiędzy pewną stratą 200 zł lub 50-procentowym prawdopodobieństwem straty 400 zł i 50-procentową szansą uniknięcia jakiejkolwiek straty, większość wybiera możliwość drugą - losową. Wyniki Diagnozy pokazują, że Polacy zachowują się zupełnie nietypowo, niezgodnie z teorią perspektywy, za którą (m.in.) Daniel Kahneman otrzymał nagrodę Nobla z ekonomii: unikają ryzyka w obu sytuacjach, wybierając najczęściej (w ok. 80 procentach) nie tylko pewny zysk, ale także pewną stratę (zob. zał. 3, tabl. C2.98 i C2.101). Wykazują zatem generalnie awersję do ryzyka. Spośród różnych grup społeczno-zawodowych jedynie prywatni przedsiębiorcy wykazują większą skłonność do ryzyka. Mężczyźni zdecydowanie częściej preferują ryzyko niż kobiety, podobnie jak osoby młode i lepiej wykształcone w porównaniu ze starszymi i gorzej wykształconymi. 5.10.3. Palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, zażywanie narkotyków 5.10.4. Praktyki religijne 5.10.5. Sprawcy i ofiary łamania prawa 5.11. Stosunek do przemian systemowych i ocena ich wpływu na życie badanych Janusz Czapiński i Antoni Sułek Reformy ustrojowe przeprowadzone w Polsce po 1989 r. spowodowały wielkie zmiany w społeczeństwie. Zmiany te w różnym stopniu objęły poszczególne grupy społeczne, jedne grupy znalazły się w centrum, a inne na peryferiach przemian. Co więcej, nie wszystkie grupy i nie wszyscy ludzie w jednakowym stopniu zyskali i stracili na tych zmianach; istnieją wygrani i przegrani transformacji. Wpływ zmian systemowych na życie ludzi ma charakter dynamiczny; z upływem czasu zmienia się jego odczuwany zasięg i ocena. Do oceny całego okresu zmiany społecznej po 1989 r. użyliśmy prostego pytania: czy reformy w Polsce po 1989 roku udały się ogólnie, czy raczej nie udały? (załącznik 1, część II, pyt. 61), a do oceny postrzeganego przez respondentów wpływu tych reform na ich własne życie posłużyły dwa inne pytania (pyt. 62-63 ). Pośredniej ocenie całego okresu transformacji służyło ponadto pytanie o to, kiedy respondentowi żyło się łatwiej - przed rokiem 1989 czy obecnie (pyt. 4), oraz pytanie o najszczęśliwszy okres w życiu respondenta (pyt. 97)12 . Ogólna ocena reform w Polsce po 1989 r. jest dla badanych zadaniem trudnym - 36,8% nie potrafiło się na nią zdecydować. Pogląd, że reformy się udały, spotyka się bardzo rzadko (6,1%) - powszechny jest pogląd, że reformy się nie udały (57,1%). O powszechności negatywnej oceny reform świadczy też fakt, że podobna proporcja odpowiedzi istnieje w każdej z kategorii społecznych; nie na takiej kategorii, w której odsetek przekonanych, że reformy się udały, byłby wyższy od 10%, a jedynie wśród ludzi młodych (do 24 lat) oraz, w innym przekroju, uczniów i studentów, odsetek przekonanych, że reformy się nie udały spada do 32-34%, ale i tak w dużej mierze dlatego, że w tych grupach odsetek odpowiedzi "trudno powiedzieć" skacze do poziomu 58%. Pogląd, że reformy po 1989 r. się udały, najczęściej występuje w dużych (7.9%) i wielkich miastach (9.3%); na wsi żywi go tylko 4,7% badanych. Posiadaniu tego poglądu sprzyja też wykształcenie (w kategorii osób z wykształceniem podstawowym sądzi tak 5.2, a z wyższym 9.3% badanych) oraz dochód (5.0% w dolnym a 8,9% w górnym kwartylu). W przekroju terytorialnym, najmniej krytyczne oceny reform występują w województwach położonych w różnych częściach Polski (opolskie, wielkopolskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie), a najbardziej krytyczne w województwach wschodnich i centralnych. (podlaskie, świętokrzyskie, lubelskie i łódzkie). 12Patrz rozdz. 5.1.2. Tabela 5.39. Procentowy rozkład odpowiedzi na pytanie "Czy Pana(-i) zdaniem reformy w Polsce po 1989 r. udały się ogólnie czy raczej nie udały?" w latach 1997, 2000 i 2003. Źródło danych: rok 1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Porównanie dynamiczne pokazuje, że wraz z dokonującymi się zmianami systemowymi (lub też wraz ze wzrostem dystansu wobec zmian już dokonanych), rośnie proporcja osób, które potrafią dokonać ogólnej oceny transformacji (o 8,1 punktu proc. od 2000 r.), ale równocześnie przybywa ludzi, którzy zmiany po 1989 r. oceniają negatywnie (9,7 punktu proc. od 2000 r.), a ubywa (1,6 punktu proc. od 2000 r.) ludzi, którzy zmiany te oceniają pozytywnie. Równie powszechnym jak pogląd, że reformy po 1989 r. się nie udały, jest pogląd, że zmiany, jakie zaszły w Polsce po 1989 roku miały wpływ na własne życie badanych. Sądzi tak prawie dwie trzecie (64,3% badanych) i tylko w najzupełniej nielicznych kategoriach odsetek ten spada poniżej 60% Zmiany są więc rozległe, doświadcza ich wyraźna większość każdej grupy społecznej i zapewne każda grupa doświadcza ich nieco inaczej. Wpływu tych zmian na własne życie doznało więcej mężczyzn niż kobiet (67.6 i 61.5%). Najczęściej doświadczyli ich ludzie w latach średnich, 35-59 lat, najbardziej aktywni życiowo. Zmiany po 1989 r. częściej miały wpływ na życie mieszkańców największych miast (75.0% w miastach ponad 500 tys.). Im wyższa kategoria wykształcenia, tym częstszy doświadczany przez badanych wpływ zmian na ich życie (54.1% w kategorii wykształcenia podstawowego, a 72,2% - wyższego). Różne grupy społeczno-zawodowe poddane są wpływom tych zmian w różnym stopniu: najczęściej prywatni przedsiębiorcy (79.4%), bezrobotni (71.1%), rolnicy (70.9%), a najrzadziej renciści, emeryci i inni bierni zawodowo (mniej niż 65%) oraz uczniowie. W stosunku do 2000 r. społecznie odczuwany zakres wpływu zmian, jakie zaszły w Polsce po 1989 roku na życie ludzi, ani się nie wzmógł, ani zmalał; jego zasięg ustabilizował się na poziomie 2/3 populacji (tabl. 5.40). Tabela 5.40. Procentowy rozkład odpowiedzi na pytanie "Czy zmiany, jakie zaszły w Polsce od 1989 r., miały wpływ na Pana(-i) życie?" w latach 1996, 1997, 2000 i 2003. Źródło danych: rok 1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). Skoro dominuje ogólna negatywna ocena zmian po 1989 r., to i wpływ tych zmian na życie własne musi być oceniany jako niekorzystny. 68% badanych ocenia go jako taki właśnie, a kilkakrotnie mniej, 19,4% ocenia go jako korzystny. O ile ludzie mają problem z ogólną oceną zmian (36,8% odpowiedzi "trudno powiedzieć"), to nie mają problemu z oceną ich wpływu na własne życie (tylko 12,6% nie wie, co powiedzieć ). Wpływ zmian na życie własne gorzej oceniają ludzie po 45. roku życia. Bardzo ostre różnice w ocenie tego wpływu powoduje miejsce zamieszkania i wykształcenie. Na wsi różnica między odsetkiem doświadczających wpływu niekorzystnego i wpływu korzystnego wynosi 62.8 punktu proc., a w wielkim mieście (ponad 500 tys. mieszkańców) wynosi tylko 27.9 punktu proc. Wraz ze wzrostem wykształcenia różnica ta spada z 63.8 punktu w grupie z wykształceniem podstawowym do tylko 10,1 punktu w grupie z wykształceniem wyższym. Choć więc wszystkie grupy społeczne w zbliżonym stopniu poddane zostały wpływowi zmian systemowych, jakie zaszły od 1989 r., to nie wszystkie w tym samym stopniu doświadczyły korzyści i dolegliwości tych zmian. Wygranych najczęściej znajdziemy w dużych miastach, wśród ludzi wykształconych i młodych, a przegranych - najczęściej na wsi i w mniejszych miastach, wśród ludzi z wykształceniem podstawowym i zawodowym oraz wśród ludzi starszych wiekiem. Porównanie dynamiczne wykazuje, że o ile w l. 1997-2000 wzrósł odsetek Polaków przekonanych, że transformacja odbija się na ich życiu niekorzystnie, to w latach 2000-2003 wzrost ten uległ wyhamowaniu i w okresie tym przybyło tylko 2.6% badanych oceniających ten wpływ jako niekorzystny (tabl. 5.36). Tabela 5.41. Procentowy rozkład osób, które przyznały, że reformy realizowane w Polsce od 1989 roku miały wpływ na ich życie, na pytanie o to, jaki ten wpływ był - w latach 1996, 1997, 2000 i 2003. Źródło danych: rok 1997 - Czapiński, 1998; rok 2000 -.Diagnoza społeczna 2000 (komputerowy zbiór danych). |